Polacy nie potrafią ŚWIĘTOWAĆ. Polacy muszą przeżywać, rozpamiętywać, udowadniać swoją wyjątkowość. Konieczne jest podkreślanie naszej unikalnej i unikatowej roli w historii Europy i Świata. Konieczne musi to zostać zaakcentowane przy pomocy słów wielkich - PATRIOTYZM, HONOR (razem ze słowem BÓG), NARÓD. I oczywiście - podkreślenie martyrologii.
Polskie świętowanie polega na przypominaniu klęsk. Nic z radości, żadnego dystansu.
Polska powstała z polskiej determinacji odzyskania niepodległości - i z krwi przelanej na frontach całej Europy. Warto wspomnieć, że 11 listopada Francuzi i Niemcy świętują wspólnie. A zaproszenie Angeli Merkel i Władimira Putina na rocznicę wybuchu II wojny światowej zostało określone jako kontrowersyjne...
Polskie święta narodowe trzeba pamiętać, nie w imię miłości do Ojczyzny, ale w imię szacunku, dla barwy narodowej, flagi, godła i pamięci Polaków. Tylko, że niekoniecznie trzeba przy tym nienawidzić. Ostatnio wśród Genetycznych Patriotów modne jest porównywanie "wolności" II RP do zniewolenia III RP - głównie przez Unię Europejską.
Polska "miłość do ojczyzny" często u Genetycznych Patriotów łączy się z nienawiścią do tego, co nie polskie, a w szczególności - co europejskie. To jest takie modne wśród Genetycznych Patriotów zaliczanie wszystkich, którzy nie podzielają ich poglądów do Partii Rosji, Partii Niemieckiej, generalnie Partii Zagranicy.
A Partia Zagranicy ma się dobrze i się rozwija, z pożytkiem dla kraju. PZ ma zwarte szeregi, ma doskonałe zaplecze i wzrastającą pozycję w Polsce. PZ została wykreowana i jest wzmacniania... przez polskich polityków. I to ze wszystkich opcji politycznych i niemalże od samego początku, od roku 1989, roku odzyskania wolności i prawa decydowania przez obywateli o własnym kraju. Nie do przecenienia są sukcesy Prawa i Sprawiedliwości na tym polu, partia Jarosława Kaczyńskiego walnie się przyczyniła do tego, że Polacy wolą przewidywalną władzę w Brukseli – niż rządy w Warszawie. Potwierdzili to w referendum traktatowym i potwierdzają w sondażach.
Bo Polacy uznali, że jest to zgodne z naszym interesem narodowym. Interesem, który jest także interesem europejskim.
Polska jest członkiem sojuszu obronnego NATO, jest członkiem wszystkich organizacji Unii Europejskiej. Jest członkiem innych organizacji politycznych i gospodarczych, do których akces jest potwierdzony kolejnym znaczkiem w legitymacji partyjnej. Nie przeszkadzało to Genetycznym Patriotom, aż do niedawna, kiedy okazało się, że może to być przeciwko mitycznemu interesowi narodowemu i tak zwanej racji stanu.
Pojęcie „naród" to doktrynerska konstrukcja myślowa, służąca politycznym grupom interesu do kierowania państwem czyli milionami obywateli. A właściwie – do manipulowania nimi. Główną korzyść z hasła „interesu narodowego" odnoszą właśnie te grupy nacisku, grupy interesu czy grupy aktualnie trzymające władzę. Dotyczy to wszystkich sił politycznych w Polsce. Interes narodowy to ich interes, prywatny interes grupy partyjnej. Gdyby nawet ugrupowania partyjne chciały działać uczciwie w interesie wszystkich obywateli, to po pierwsze, nie potrafią zdefiniować, co tym interesem jest naprawdę.
Prawdziwym interesem narodowym są równe prawa ekonomiczne i równe prawa dyskusji społecznej dla wszystkich. To między innymi mogą zapewnić regulacje prawne i organizacyjne Unii Europejskiej bez zadęcia pseudoideologów nacjonalistycznych.
Podobnie jest z polską racją stanu.
Podstawowym elementem naszej racji stanu jest bezpieczeństwo. Rację stanu można wręcz sprowadzić do kwestii bezpieczeństwa. Ma ono dwie strony.
Jedna to zachowanie integralności państwa i jego substancji prawno–organizacyjnej. Unia na to pozwala, bo zostawia wielki obszar regulacji prawu polskiemu.
Druga to rozwój substancji państwa i społeczeństwa. W drugim przypadku racja stanu gwarantuje nie tylko bezpieczeństwo militarne, które polska ma zapewnione przez struktury NATO, lecz także pewność i stabilność rozwoju. Czynnik bezpieczeństwa sprzężony jest z sytuacją polityczną i społeczną Polski, a także stabilnością ekonomiczną. Sytuacja międzynarodowa tak się ukształtowała, że nie zagraża nam obecnie z niczyjej strony agresja lub interwencja zbrojna. Nawet biorąc pod uwagę napięte stosunki z Rosją. Polska nie jest celem agresji, nie grozi nam ponowna satelizacja. Ale polityka zagraniczna państwa musi stwarzać przesłanki skutecznie chroniące nas przed narzucaniem nam czegokolwiek z zewnątrz. A właśnie Unia Europejska i ścisła integracja z jej strukturami jest teraz także naszym największym gwarantem rozwoju gospodarczego.
Genetyczni Patrioci odezwą się zaraz w tonie następującym – a co z naszą suwerennością, co z prawem do samostanowienia, czy wszytko musimy oddać "Eurokołchozowi", jak go pieszczotliwie nazywają?!
Suwerenność to kategoria polityczno–prawna i w przebiegu dziejów zmieniała swoje znaczenie i kontekst. Nie można pisać i mówić, że we współczesnym świecie państwo ma pełną suwerenność – można tylko dyskutować – jak jej część została oddana we władanie innym, i czy zostało to zrobione dobrowolnie – i za jaką cenę, lub za jakie inne korzyści. Tak jak stało się w przypadku Polski, która dobrowolnie podpisała następne literacje Traktatu z Maastricht - Traktat Nicejski i Traktat Lizboński.
Warto sobie uświadomić, że Polska, jako państwo – nie jest i nie była nigdy w pełni suwerenna. Gdyby tak było – oznaczałoby to, że nie jest uczestnikiem życia międzynarodowego, w żadnym zakresie. A jak wcześniej wspomniałem – jest członkiem szeregu międzynarodowych organizacji, na rzecz których oddaliśmy duża część naszej suwerenności. Dobrowolnie.
Przed rokiem 1989, Polska nie była krajem suwerennym. Jest to oczywiste, większość naszych interesów była scedowana (niedobrowolnie) na innych uczestników życia międzynarodowego. W wyniku przemian Okrągłego Stołu nie można powiedzieć, że nasz kraj odzyskał 100% suwerenności – on uzyskał tylko jej inny zakres, zakres dla Polski bardziej satysfakcjonujący. Do czasu, kiedy nie okazało się, że Polska w myśl interesu swojego i swoich obywateli – musi znów tą wolność ograniczyć – i przystąpić do wspólnoty państw Europy. I wzmocnić Partię Zagranicy.
Na koniec napiszę jeszcze, że oprócz tego, że wspieram Partię Zagranicy – jestem także patriotą – nie, oczywiście nie genetycznym – tylko świadomym.
Patriotyzm współczesnego Polaka to nie tylko flagi, opowieści, piosenki powstańcze. To jest myślenie o swoim kraju, w różnych kategoriach społecznych, i próba wpływania na to, aby rozwijał się on jak najlepiej, aby jego obywatele żyli spokojniej, pewniej i mogli zaspokajać swoje potrzeby materialne i duchowe w sposób, taki, jak im to odpowiada.
To jest tylko możliwe przy zapewnieniu Polsce pełnego bezpieczeństwa politycznego i ekonomicznego na długie lata. Dlatego włos się jeżył, kiedy patrzyłem na polską politykę zagraniczną czasów rządu Jarosława Kaczyńskiego na te łamańce, na tą strategię, która prowadziła kraj do marginalizacji w Unii Europejskiej.
Partia Genetycznych Patriotów usiłowała, poprzez blokowanie ratyfikacji Traktatu Lizbońskiego, znów wprowadzić nasz kraj na tą ścieżkę.
Ale Partia Zagranicy – współpracy z Unią Europejską – nie pozwoliła na to.
Polska powstała z polskiej determinacji odzyskania niepodległości - i z krwi przelanej na frontach całej Europy. Warto wspomnieć, że 11 listopada Francuzi i Niemcy świętują wspólnie. A zaproszenie Angeli Merkel i Władimira Putina na rocznicę wybuchu II wojny światowej zostało określone jako kontrowersyjne...
Polskie święta narodowe trzeba pamiętać, nie w imię miłości do Ojczyzny, ale w imię szacunku, dla barwy narodowej, flagi, godła i pamięci Polaków. Tylko, że niekoniecznie trzeba przy tym nienawidzić. Ostatnio wśród Genetycznych Patriotów modne jest porównywanie "wolności" II RP do zniewolenia III RP - głównie przez Unię Europejską.
Polska "miłość do ojczyzny" często u Genetycznych Patriotów łączy się z nienawiścią do tego, co nie polskie, a w szczególności - co europejskie. To jest takie modne wśród Genetycznych Patriotów zaliczanie wszystkich, którzy nie podzielają ich poglądów do Partii Rosji, Partii Niemieckiej, generalnie Partii Zagranicy.
A Partia Zagranicy ma się dobrze i się rozwija, z pożytkiem dla kraju. PZ ma zwarte szeregi, ma doskonałe zaplecze i wzrastającą pozycję w Polsce. PZ została wykreowana i jest wzmacniania... przez polskich polityków. I to ze wszystkich opcji politycznych i niemalże od samego początku, od roku 1989, roku odzyskania wolności i prawa decydowania przez obywateli o własnym kraju. Nie do przecenienia są sukcesy Prawa i Sprawiedliwości na tym polu, partia Jarosława Kaczyńskiego walnie się przyczyniła do tego, że Polacy wolą przewidywalną władzę w Brukseli – niż rządy w Warszawie. Potwierdzili to w referendum traktatowym i potwierdzają w sondażach.
Bo Polacy uznali, że jest to zgodne z naszym interesem narodowym. Interesem, który jest także interesem europejskim.
Polska jest członkiem sojuszu obronnego NATO, jest członkiem wszystkich organizacji Unii Europejskiej. Jest członkiem innych organizacji politycznych i gospodarczych, do których akces jest potwierdzony kolejnym znaczkiem w legitymacji partyjnej. Nie przeszkadzało to Genetycznym Patriotom, aż do niedawna, kiedy okazało się, że może to być przeciwko mitycznemu interesowi narodowemu i tak zwanej racji stanu.
Pojęcie „naród" to doktrynerska konstrukcja myślowa, służąca politycznym grupom interesu do kierowania państwem czyli milionami obywateli. A właściwie – do manipulowania nimi. Główną korzyść z hasła „interesu narodowego" odnoszą właśnie te grupy nacisku, grupy interesu czy grupy aktualnie trzymające władzę. Dotyczy to wszystkich sił politycznych w Polsce. Interes narodowy to ich interes, prywatny interes grupy partyjnej. Gdyby nawet ugrupowania partyjne chciały działać uczciwie w interesie wszystkich obywateli, to po pierwsze, nie potrafią zdefiniować, co tym interesem jest naprawdę.
Prawdziwym interesem narodowym są równe prawa ekonomiczne i równe prawa dyskusji społecznej dla wszystkich. To między innymi mogą zapewnić regulacje prawne i organizacyjne Unii Europejskiej bez zadęcia pseudoideologów nacjonalistycznych.
Podobnie jest z polską racją stanu.
Podstawowym elementem naszej racji stanu jest bezpieczeństwo. Rację stanu można wręcz sprowadzić do kwestii bezpieczeństwa. Ma ono dwie strony.
Jedna to zachowanie integralności państwa i jego substancji prawno–organizacyjnej. Unia na to pozwala, bo zostawia wielki obszar regulacji prawu polskiemu.
Druga to rozwój substancji państwa i społeczeństwa. W drugim przypadku racja stanu gwarantuje nie tylko bezpieczeństwo militarne, które polska ma zapewnione przez struktury NATO, lecz także pewność i stabilność rozwoju. Czynnik bezpieczeństwa sprzężony jest z sytuacją polityczną i społeczną Polski, a także stabilnością ekonomiczną. Sytuacja międzynarodowa tak się ukształtowała, że nie zagraża nam obecnie z niczyjej strony agresja lub interwencja zbrojna. Nawet biorąc pod uwagę napięte stosunki z Rosją. Polska nie jest celem agresji, nie grozi nam ponowna satelizacja. Ale polityka zagraniczna państwa musi stwarzać przesłanki skutecznie chroniące nas przed narzucaniem nam czegokolwiek z zewnątrz. A właśnie Unia Europejska i ścisła integracja z jej strukturami jest teraz także naszym największym gwarantem rozwoju gospodarczego.
Genetyczni Patrioci odezwą się zaraz w tonie następującym – a co z naszą suwerennością, co z prawem do samostanowienia, czy wszytko musimy oddać "Eurokołchozowi", jak go pieszczotliwie nazywają?!
Suwerenność to kategoria polityczno–prawna i w przebiegu dziejów zmieniała swoje znaczenie i kontekst. Nie można pisać i mówić, że we współczesnym świecie państwo ma pełną suwerenność – można tylko dyskutować – jak jej część została oddana we władanie innym, i czy zostało to zrobione dobrowolnie – i za jaką cenę, lub za jakie inne korzyści. Tak jak stało się w przypadku Polski, która dobrowolnie podpisała następne literacje Traktatu z Maastricht - Traktat Nicejski i Traktat Lizboński.
Warto sobie uświadomić, że Polska, jako państwo – nie jest i nie była nigdy w pełni suwerenna. Gdyby tak było – oznaczałoby to, że nie jest uczestnikiem życia międzynarodowego, w żadnym zakresie. A jak wcześniej wspomniałem – jest członkiem szeregu międzynarodowych organizacji, na rzecz których oddaliśmy duża część naszej suwerenności. Dobrowolnie.
Przed rokiem 1989, Polska nie była krajem suwerennym. Jest to oczywiste, większość naszych interesów była scedowana (niedobrowolnie) na innych uczestników życia międzynarodowego. W wyniku przemian Okrągłego Stołu nie można powiedzieć, że nasz kraj odzyskał 100% suwerenności – on uzyskał tylko jej inny zakres, zakres dla Polski bardziej satysfakcjonujący. Do czasu, kiedy nie okazało się, że Polska w myśl interesu swojego i swoich obywateli – musi znów tą wolność ograniczyć – i przystąpić do wspólnoty państw Europy. I wzmocnić Partię Zagranicy.
Na koniec napiszę jeszcze, że oprócz tego, że wspieram Partię Zagranicy – jestem także patriotą – nie, oczywiście nie genetycznym – tylko świadomym.
Patriotyzm współczesnego Polaka to nie tylko flagi, opowieści, piosenki powstańcze. To jest myślenie o swoim kraju, w różnych kategoriach społecznych, i próba wpływania na to, aby rozwijał się on jak najlepiej, aby jego obywatele żyli spokojniej, pewniej i mogli zaspokajać swoje potrzeby materialne i duchowe w sposób, taki, jak im to odpowiada.
To jest tylko możliwe przy zapewnieniu Polsce pełnego bezpieczeństwa politycznego i ekonomicznego na długie lata. Dlatego włos się jeżył, kiedy patrzyłem na polską politykę zagraniczną czasów rządu Jarosława Kaczyńskiego na te łamańce, na tą strategię, która prowadziła kraj do marginalizacji w Unii Europejskiej.
Partia Genetycznych Patriotów usiłowała, poprzez blokowanie ratyfikacji Traktatu Lizbońskiego, znów wprowadzić nasz kraj na tą ścieżkę.
Ale Partia Zagranicy – współpracy z Unią Europejską – nie pozwoliła na to.