Apel o pokój
Kosowscy przywódcy i przedstawiciele organizacji międzynarodowych zaapelowali o pokojowe rozwiązywanie sporów politycznych. Podjęte przez władze Kosowa środki ostrożności zbiegają się z kilkoma incydentami, naruszającymi trwającą do piątku kampanię wyborczą. M.in. w siedzibie Sojuszu na rzecz Przyszłości Kosowa (AAK) byłego premiera Ramusha Haradinaja w Podujevie (na północy) znaleziono granat. Granat rozbroiły natowskie międzynarodowe jednostki KFOR. W środę w Decani (na zachodzie) grupa manifestantów obrzucała kamieniami konwój urzędującego premiera Hashima Thaci. Szef rządu jechał na spotkanie z działaczami jego Demokratycznej Partii Kosowa (PDK).
Ostrzały nie ustają
Dzień wcześniej w Kosowskiej Mitrovicy, mieście podzielonym na część zamieszkaną przez Serbów i Albańczyków, nieznani sprawcy ostrzelali samochód jednego z głównych kandydatów AAK, który zmierzał na spotkanie wyborcze. Dowódca sił KFOR niemiecki generał Markus Bentler na początku tygodnia ostrzegł, że około 13 tys. żołnierzy jest gotowych zareagować "z niewielką zwłoką w razie konieczności".
Premier Kosowa Hashim Thaci w wywiadzie nadanym w piątek przez telewizję publiczną powiedział, że wybory są wyjątkowo ważne dla starań o dalsze uznanie państwa na arenie międzynarodowej i umocnienia demokracji. Dotychczas niepodległość Kosowa uznały 63 kraje, w tym większość państw Unii Europejskiej i Polska. Serbia zapowiedziała, że będzie blokowała dalsze poparcie dla niezależności Prisztiny i może w tym liczyć na wsparcie Rosji. Kosowo to jedno z najbiedniejszych państw Europy. Ponad połowa z dwóch milionów mieszkańców jest bez pracy.
PAP, dar