Obradujące we Frankfurcie nad Menem władze BdV zaapelowały jednocześnie do rządu federalnego, by otworzył drogę do realizacji przysługującego Związkowi prawa mianowania swych przedstawicieli w radzie fundacji, która stworzyć ma w Berlinie ośrodek muzealno-dokumentacyjny poświęcony wysiedleniom Niemców. - To test demokracji dla naszego kraju - oświadczyło prezydium Związku. BdV odrzuciło jednocześnie argumenty przeciwników wejścia Steinbach do władz fundacji, która stworzyć ma w Berlinie ośrodek muzealno-dokumentacyjny poświęcony wysiedleniom Niemców. - Bezgranicznie stoimy po jej stronie - poinformowano w komunikacie Związku Wypędzonych.
BdV przysługują trzy miejsca w 13-osobowym gremium fundacji. W lutym na jedno z nich wyznaczono Erikę Steinbach, jednak wobec protestów Polski i współrządzącej wtedy Niemcami SPD kandydaturę tę wycofano, a jedno miejsce w radzie pozostało nieobsadzone.Westerwelle dba o Polaków
Związek Wypędzonych liczył, że po wrześniowych wyborach i zmianie układu rządzącego uda mu się przeforsować wcześniejszą decyzję. Wejściu Steinbach do rady fundacji sprzeciwił się jednak lider FDP, tłumacząc, że nie chce obciążać stosunków z Polską. Stanowisko Westerwellego wywołało spór w koalicji chadeków i liberałów. Temat nominacji dla Steinbach może być omawiany podczas rozpoczętego we wtorek przed południem zamkniętego posiedzenia niemieckiego rządu na zamku Meseberg w Brandenburgii.
Steinbach daje rządowi czas
Wcześniej we wtorek za odłożeniem decyzji przez BdV opowiedziała się Erika Steinbach w rozmowie z internetowym wydaniem tygodnika "Der Spiegel". Jak wyjaśniła, "gabinet powinien otrzymać możliwość znalezienia rozwiązania zgodnego z prawami człowieka oraz odpowiadającego wielu postulatom wolnościowym, zawartym w umowie koalicyjnej". We wtorek dodała: - Postanowiliśmy dać szansę rządowi federalnemu. Nic innego. Jesteśmy fair.
PAP, arb