Zdaniem dziennika, proponowana przez Polskę procedura zapewniłaby poszanowanie zasady przejrzystości procesu, "która zasługuje na obronę". "Le Soir" odrzuca argumentację szwedzkiego przewodnictwa, że urzędujący politycy nie mogą zgłosić swojej kandydatury, bo w razie porażki byliby spaleni na krajowej scenie politycznej. Gazeta pisze, że takie myślenie polityków jest krótkowzroczne. "Taki manifest może być problemem tylko dla kogoś, kto traktuje europejski projekt jak wstydliwą chorobę. Niech kandydaci się zgłaszają, niech debatują nad swoimi programami i ich bronią - europejska idea tylko by na tym zyskała i przybliżyłoby to obywateli do europejskich instytucji. Dla polityka nie powinno to być obciążenie, ale raczej trampolina" - pisze "Le Soir".
Oczywiście gazeta przyznaje, że nawet uważany za faworyta na stanowisko przewodniczącego Rady Europejskiej, cieszący się poparciem francusko-niemieckim belgijski premier Herman Van Rompuy, wprost nie potwierdził, że jest zainteresowany nowym stanowiskiem. O jego szansach wypowiada się ostrożnie. "Para Sarkozy-Merkel prowadzi bal, ale wszyscy tańczą!" - pisze, wskazując, że zakulisowe pertraktacje będą musiały zadowolić wszystkie kraje członkowskie UE.
PAP