"Nie przyznał się i złożył krótkie oświadczenie" - poinformował rzecznik prokuratury Mateusz Martyniuk. Chodzi o publikację "Dziennika" prezentującą raport ABW nt. zabezpieczenia wizyty prezydenta Lecha Kaczyńskiego w Gruzji i jego wyjazdu na granicę z Osetią Płd., gdzie w pobliżu konwoju padły strzały. Gazeta przedstawiła ten raport, a według ABW otrzymała go od Kownackiego.
[[mm_1]]
[[mm_2]]
Kownacki: to prowokacja
Za "polityczną prowokację" uznał w czwartek b. szef kancelarii prezydenta Piotr Kownacki przedstawienie mu przez prokuraturę zarzutu ujawnienia mediom tajemnicy służbowej - raportu ABW ws. podróży w zeszłym roku prezydenta Lecha Kaczyńskiego do Gruzji i pobytu na granicy, gdzie w obecności prezydenta padły strzały."Próbę obarczenia mnie odpowiedzialnością za ujawnienie tajemnicy traktuję jako polityczną prowokację" - oświadczył Kownacki po opuszczeniu gmachu Prokuratury Okręgowej w Warszawie. Powiedział też, że wyraża zgodę na podawanie w mediach jego pełnych danych osobowych.
Za ujawnienie tajemnicy służbowej - bo taki zarzut mu przedstawiono - grozi do 3 lat więzienia.
Podpisany przez szefa ABW poufny raport w sprawie incydentu z oddaniem strzałów podczas podróży prezydenta Lecha Kaczyńskiego do Gruzji w listopadzie ub. roku ujawnił "Dziennik". Gazeta pisała, że za najbardziej prawdopodobną wersję dokument uznał, iż "sytuacja mogła być wykreowana przez stronę gruzińską". ABW skierowała do prokuratury zawiadomienia o przestępstwie ujawnienia tajemnicy służbowej. Kownacki oświadczył w styczniu, że nie był źródłem przecieku. Ocenił, że informacje o ujawnieniu tajemnic dziennikarzom miały odwrócić uwagę od meritum - wątpliwej jakości raportu ABW.gw, keb