Studenci informatyki nie potrafią żyć „w realu”, polonistki są nudne i sentymentalne, a artyści to wariaci – myślenie stereotypami coraz częściej staje się udziałem tych, którzy od schematycznego myślenia powinni trzymać się z daleka. Jak się okazuje, ludzie nauki, także ci, którzy jej tajniki dopiero zaczynają zgłębiać – tak naprawdę stereotypowi nie są, a to co studenci robią po zajęciach znacznie odbiega od ich uczelnianej aktywności.
W przełamaniu stereotypów pomogli mi Paweł – student Politechniki Warszawskiej, który opowiada, że lubi postrzelać i to wcale nie w świecie wirtualnym, Tomasz z Uniwersytetu Warszawskiego, któremu podobają się okularnice z polonistyki i Julia z Collegium Civitas – przyszła dyplomatka.
Informatyk walczący
– Nie jest tak źle – mówi ze śmiechem Paweł, student Politechniki Warszawskiej i przyszły informatyk. – Faktycznie panuje taki stereotyp, z którego często sami się śmiejemy. Jasne, rozmawiamy na tematy ściśle związane z naszymi zainteresowaniami, ale to chyba normalne? Gdybyśmy o tym nie mówili, dziwny byłby wybór takich studiów. Moje życie nie sprowadza się jednak tylko do komputera. Prawdą jest, że kiedyś więcej czasu spędzałem przed komputerem i nigdy nie byłem fanem sportu. Jednak znalazłem niszę, która łączy dbanie o kondycję z zamiłowaniem do gier wojennych. Paintball był dla mnie zdecydowanie za drogi, zresztą nie tego szukałem. Kolega namówił mnie na Airsoft Gun. Jest to forma „zabawy w strzelanie" o wiele bardziej realistyczna niż paintball. Nie chodzi tu tylko o bieganie i bezsensowne strzelanie, gramy według scenariuszy, każdy ma jakieś zadanie. Muszę przyznać, że po jednym dniu spędzonym w lesie, jestem zmęczony znacznie bardziej niż po kilku godzinach innego sportu. Czasem nie mam nawet siły grać na komputerze.
Muzykalny polonista
– Prawdą jest, że nie studiuje na polonistyce zbyt wielu facetów, ale zapewniam, ani trochę nie cierpię z tego powodu. Nie jest jednak prawdą, że nasze koleżanki to brzydkie okularnice. Wydział nie składa się z samych królowych piękności, ale ja nie narzekam. Są też dziewczyny w okularach, ale oprawki tylko dodają im uroku – schlebia koleżankom z roku Tomasz, student polonistyki z Uniwersytetu Warszawskiego. On sam zdecydowanie odbiega od wizerunku przyszłego poety. – Wierszy nigdy nie pisywałem, zdecydowanie wolę je czytać. Choć nie ukrywam, że jestem fanem prozy. Zawsze pasjonowała mnie muzyka, dlatego założyłem własny deathmetalowy zespół. Kiedy trochę pokrzyczę, od razu robię się spokojniejszy. Nie znaczy to, że jestem wariatem. Podoba mi się ta forma ekspresji. Rok temu postanowiłem rozwinąć swoje wokalne umiejętności i muzyczne horyzonty, więc zapisałem się na zajęcia śpiewu klasycznego. Przyznaję, że to ciężka praca, ale i przyjemność. Szczególnie, gdy pojawiają się efekty. Nawet nie spodziewałem się, że mój głos ma takie możliwości.
Roztańczona dyplomatka
– Stosunki Międzynarodowe to bardzo rozwijająca dziedzina nauki, a ja wcale nie noszę garsonek – przekonuje Julia z Collegium Civitas, która nie zgadza się ze stereotypem, że przyszli dyplomaci są „sztywni". – Ten kierunek łączy w sobie bardzo wiele dziedzin życia i jest stworzony dla tych, którzy chcą czuć, że mają wpływ na tworzone struktury międzynarodowe i politykę. Studia uczą mnie racjonalnego stąpania po ziemi, natomiast po zajęciach staram się od niej oderwać. Od kilku lat trenuję taniec jazzowy i jest to moją prawdziwą pasją. Wybrałam jazz ponieważ jest najpiękniejszy. Nie wiążę jednak przyszłości z parkietem. Robię to dla przyjemności, a nie osiągnięć.
Patrycja Fleiszer
Informatyk walczący
– Nie jest tak źle – mówi ze śmiechem Paweł, student Politechniki Warszawskiej i przyszły informatyk. – Faktycznie panuje taki stereotyp, z którego często sami się śmiejemy. Jasne, rozmawiamy na tematy ściśle związane z naszymi zainteresowaniami, ale to chyba normalne? Gdybyśmy o tym nie mówili, dziwny byłby wybór takich studiów. Moje życie nie sprowadza się jednak tylko do komputera. Prawdą jest, że kiedyś więcej czasu spędzałem przed komputerem i nigdy nie byłem fanem sportu. Jednak znalazłem niszę, która łączy dbanie o kondycję z zamiłowaniem do gier wojennych. Paintball był dla mnie zdecydowanie za drogi, zresztą nie tego szukałem. Kolega namówił mnie na Airsoft Gun. Jest to forma „zabawy w strzelanie" o wiele bardziej realistyczna niż paintball. Nie chodzi tu tylko o bieganie i bezsensowne strzelanie, gramy według scenariuszy, każdy ma jakieś zadanie. Muszę przyznać, że po jednym dniu spędzonym w lesie, jestem zmęczony znacznie bardziej niż po kilku godzinach innego sportu. Czasem nie mam nawet siły grać na komputerze.
Muzykalny polonista
– Prawdą jest, że nie studiuje na polonistyce zbyt wielu facetów, ale zapewniam, ani trochę nie cierpię z tego powodu. Nie jest jednak prawdą, że nasze koleżanki to brzydkie okularnice. Wydział nie składa się z samych królowych piękności, ale ja nie narzekam. Są też dziewczyny w okularach, ale oprawki tylko dodają im uroku – schlebia koleżankom z roku Tomasz, student polonistyki z Uniwersytetu Warszawskiego. On sam zdecydowanie odbiega od wizerunku przyszłego poety. – Wierszy nigdy nie pisywałem, zdecydowanie wolę je czytać. Choć nie ukrywam, że jestem fanem prozy. Zawsze pasjonowała mnie muzyka, dlatego założyłem własny deathmetalowy zespół. Kiedy trochę pokrzyczę, od razu robię się spokojniejszy. Nie znaczy to, że jestem wariatem. Podoba mi się ta forma ekspresji. Rok temu postanowiłem rozwinąć swoje wokalne umiejętności i muzyczne horyzonty, więc zapisałem się na zajęcia śpiewu klasycznego. Przyznaję, że to ciężka praca, ale i przyjemność. Szczególnie, gdy pojawiają się efekty. Nawet nie spodziewałem się, że mój głos ma takie możliwości.
Roztańczona dyplomatka
– Stosunki Międzynarodowe to bardzo rozwijająca dziedzina nauki, a ja wcale nie noszę garsonek – przekonuje Julia z Collegium Civitas, która nie zgadza się ze stereotypem, że przyszli dyplomaci są „sztywni". – Ten kierunek łączy w sobie bardzo wiele dziedzin życia i jest stworzony dla tych, którzy chcą czuć, że mają wpływ na tworzone struktury międzynarodowe i politykę. Studia uczą mnie racjonalnego stąpania po ziemi, natomiast po zajęciach staram się od niej oderwać. Od kilku lat trenuję taniec jazzowy i jest to moją prawdziwą pasją. Wybrałam jazz ponieważ jest najpiękniejszy. Nie wiążę jednak przyszłości z parkietem. Robię to dla przyjemności, a nie osiągnięć.
Patrycja Fleiszer