Polska armia może mieć problem ze znalezieniem 600 żołnierzy gotowych do wyjazdu do Afganistanu, o co w rozmowie z Tuskiem prosił kilka dni temu prezydent USA Barack Obama – wynika z rozmów „Wprost” i „Dżungli politycznej” z politykami zajmującymi się wojskiem.
Nasz kontyngent w Afganistanie, który wiosną ma się zwiększyć do 2,6 tys. żołnierzy, będzie największy w historii polskiej armii. Dodatkowo MON zapowiada podwojenie liczby żołnierzy, stanowiących dla niego odwód strategiczny w Polsce (z 200 do 400 osób). Oznacza to, że w ciągu kilku miesięcy polska armia musi znaleźć ok. 800 żołnierzy gotowych do wyjazdu do Afganistanu. – To będzie potworne obciążenie dla naszych jednostek bojowych, bo tak naprawdę tę liczbę 600 żołnierzy trzeba przemnożyć przez trzy. Kiedy jedna zmiana będzie na miejscu, druga będzie się szkolić a trzecia odpoczywać – mówi nam europoseł SLD Janusz Zemke. - Decyzja MON o zwiększeniu kontyngentu jest słuszna, ale wątpię, czy uda się znaleźć i wyposażyć aż tylu wyszkolonych żołnierzy. Do tego dochodzi problem z dostępnością sprzętu w kraju. Weźmy chociażby pojazdy opancerzone MRAP, na których nasi żołnierze uczą się jeździć dopiero na miejscu! – mówi „Wprost" i „Dżungli politycznej" poseł PiS z komisji obrony Marek Opioła.
– Z wypowiadaniem się na ten temat wstrzymam się do rozmowy z ministrem Klichem, który ma przyjść na naszą komisję. Na pewno zapytam, dlaczego chcemy wysłać akurat 600 żołnierzy, czy naszą armię na to stać oraz o to, czy będzie zapewniona odpowiednia ochrona wywiadowcza – zapowiada wiceszefowa komisji Jadwiga Zakrzewska z PO. – Chcemy pełnej informacji na ten temat. Dla mnie decyzja rządu jest niepokojąca. Z drugiej strony zdaję sobie sprawę, że bez wysłania dodatkowych żołnierzy nie będziemy w stanie zrealizować zadać, które przed nami tam stoją – dodaje inny wiceszef komisji, Mieczysław Łuczak z PSL. – Mam nadzieję, że nasze dowództwo poradzi sobie ze znalezieniem takiej liczby żołnierzy, ale na pewno nie będzie to łatwe zadanie – mówi „Wprost" Mariusz Kamiński.
Wojsko twierdzi, że nie będzie z tym problemu. – Wycofaliśmy właśnie 350 żołnierzy z Syrii, niedługo wycofamy 500 z Libanu, 300 z Czadu. Automatycznie nasz udział w misjach zmniejsza się do 2,4 tys. żołnierzy – zapewniał kilka dni temu szef Sztabu Generalnego gen. Franciszek Gągor.
– Z wypowiadaniem się na ten temat wstrzymam się do rozmowy z ministrem Klichem, który ma przyjść na naszą komisję. Na pewno zapytam, dlaczego chcemy wysłać akurat 600 żołnierzy, czy naszą armię na to stać oraz o to, czy będzie zapewniona odpowiednia ochrona wywiadowcza – zapowiada wiceszefowa komisji Jadwiga Zakrzewska z PO. – Chcemy pełnej informacji na ten temat. Dla mnie decyzja rządu jest niepokojąca. Z drugiej strony zdaję sobie sprawę, że bez wysłania dodatkowych żołnierzy nie będziemy w stanie zrealizować zadać, które przed nami tam stoją – dodaje inny wiceszef komisji, Mieczysław Łuczak z PSL. – Mam nadzieję, że nasze dowództwo poradzi sobie ze znalezieniem takiej liczby żołnierzy, ale na pewno nie będzie to łatwe zadanie – mówi „Wprost" Mariusz Kamiński.
Wojsko twierdzi, że nie będzie z tym problemu. – Wycofaliśmy właśnie 350 żołnierzy z Syrii, niedługo wycofamy 500 z Libanu, 300 z Czadu. Automatycznie nasz udział w misjach zmniejsza się do 2,4 tys. żołnierzy – zapewniał kilka dni temu szef Sztabu Generalnego gen. Franciszek Gągor.