Jak wyjaśnił chodzi o "zapewnienie, że fundacja powstanie, ale powinna przyczynić się do pojednania i że należy zaniechać wszystkiego, co byłoby sprzeczne z tym założeniem".
"Chcemy, by był to projekt kooperacji a nie konfrontacji. To był zamiar poprzedniego rządu i podstawa całego projektu (...) Dlatego przywiązuję duże znaczenie do tego, by strona polska nie nabrała poczucia, iż to, co uważała za podstawę projektu - mianowicie dążenie do pojednania - przestało obowiązywać. A zatem kontynuuję politykę, którą uważam za słuszną, ale którą nie ja zacząłem" - powiedział Westerwelle.
Dodał, że wyprasza sobie zarzuty, jakoby brakowało mu patriotyzmu bądź jakoby reprezentował interesy innego kraju zamiast Niemiec. Oskarżenia takie formułowali politycy niemieckiej chadecji, komentując sprzeciw szefa dyplomacji w sprawie wejścia Eriki Steinbach do rady muzeum wysiedleń.
"Sytuacja prawna wygląda następująco: Związek Wypędzonych ma prawo nominacji, ale decyzja należy do rządu federalnego. Wyraziłem swoją opinię w tej sprawie i nie zmieniłem jej. Moje rozmowy w Warszawie, a także niedawno w Pradze utwierdziły mnie w moim przekonaniu. Projekt +Ucieczka, Wypędzenie, Pojednanie+, który ja także poparłem, powinien służyć nie tylko pamięci i rozliczeniu, ale także przyczynić się do pojednania naszych narodów" - powiedział Westerwelle.
"Tak jak poprzedni ministrowie spraw zagranicznych muszę brać pod uwagę pamięć, pojednanie i dbałość o dobrosąsiedzkie stosunki (...) Moim zadaniem jest troska o to, byśmy jako rząd federalny podejmowali decyzje w taki sposób, aby trudności w stosunkach z naszymi wschodnimi sąsiadami pozostały z tyłu, byśmy patrzyli w przyszłość oraz pogłębiali współpracę z naszymi wschodnimi sąsiadami, tak jak od dziesięcioleci czynimy to w stosunkach z sąsiadami na zachodzie" - dodał.pap