Dolores Haze, bohaterka „Lolity” Nabokova, uwodziła ojczyma, naśladując matkę. W Ameryce lat 50. o seksie mogła wiedzieć tyle, ile podpatrzyła przez uchylone drzwi rodzicielskiej sypialni. Gdyby żyła dzisiaj, matka mogłaby się od niej uczyć uwodzenia. Lolita 2009 uczęszcza do gimnazjum, ale o seksie wie wszystko. A prowokowanie to dla niej sposób na życie. Kim są dziewczyny z pokolenia turbololit?
Mają po czternaście lat, mocny makijaż i głębokie dekolty. Mężczyźni mówią o nich „kazus Polańskiego", bo wyglądają dojrzalej od swoich nauczycielek. Z papierosem, modną torbą i wydętymi ustami, uwodzą nie tylko równolatków, ale i dojrzałych mężczyzn. Bez skrępowania mówią o seksie i umieszczają w internecie swoje akty. Nieletnie prostytutki? Początkujące skandalistki? Nic podobnego. To dobre uczennice dobrych gimnazjów. Zdaniem socjologów – ofiary mediów i braku miłości.
– Po miesiącu człowiek się przyzwyczaja: do żargonu z pornosa i kompletnego braku skrępowania z ich strony. Obecność dorosłych wcale im nie przeszkadza. Na początku się gorszyłam, nawet zwracałam uwagę, ale tylko patrzyły jak na idiotkę – opowiada Marta. Jeśli nastolatki nie mają prawdziwych doświadczeń seksualnych, wiedzą, że muszą przynajmniej umieć o tym mówić i znać podstawową nomenklaturę. Z badań przeprowadzonych przez studentów prof. Marka Konopczyńskiego, pedagoga resocjalizacyjnego i rektora Pedagogium – Wyższej Szkoły Pedagogiki Resocjalizacyjnej, specjalizującego się od ponad 20 lat w badaniu zachowań młodzieży, wynika, że seks to dla gimnazjalistów, obok alkoholu i papierosa, symbol dorosłości. Zdarza się, że w ostatnich klasach gimnazjum funkcjonują listy dziewic, z których najlepiej jak najszybciej się wykreślić, przynajmniej udając, że ma się „to" już dawno za sobą.
Więcej w poniedziałkowym wydaniu tygodnika WPROST
Chciał już po tygodniu? I co, zgodziłaś się? – A co? Miałam udawać dziewicę? – Rozumiem, laska to nie seks – to nie dialog zdesperowanych trzydziestolatek z marginesu społecznego ani cytat z filmu „Galerianki", ale rozmowa 14-latek z dobrego stołecznego gimnazjum podsłuchana w kawiarni centrum handlowego. Dziewczyny wymieniały się zwierzeniami w przerwie między lekcjami a kursem francuskiego w znanej szkole językowej.
Poprawiły mocny makijaż (kreska na górnej powiece, ciemny cień – tzw. przydymiony look), przypudrowały noski i zarzuciły na ramię modne duże torby. Dwoje trzydziestolatków, którzy podsłuchali ich rozmowę, o mało nie spadło z krzeseł. Martę, 29-letnią ekspedientkę w jednym z warszawskich sklepów H&M, jednej z ulubionych Marek polskich nastolatków, takie dialogi nie dziwią.– Po miesiącu człowiek się przyzwyczaja: do żargonu z pornosa i kompletnego braku skrępowania z ich strony. Obecność dorosłych wcale im nie przeszkadza. Na początku się gorszyłam, nawet zwracałam uwagę, ale tylko patrzyły jak na idiotkę – opowiada Marta. Jeśli nastolatki nie mają prawdziwych doświadczeń seksualnych, wiedzą, że muszą przynajmniej umieć o tym mówić i znać podstawową nomenklaturę. Z badań przeprowadzonych przez studentów prof. Marka Konopczyńskiego, pedagoga resocjalizacyjnego i rektora Pedagogium – Wyższej Szkoły Pedagogiki Resocjalizacyjnej, specjalizującego się od ponad 20 lat w badaniu zachowań młodzieży, wynika, że seks to dla gimnazjalistów, obok alkoholu i papierosa, symbol dorosłości. Zdarza się, że w ostatnich klasach gimnazjum funkcjonują listy dziewic, z których najlepiej jak najszybciej się wykreślić, przynajmniej udając, że ma się „to" już dawno za sobą.
Więcej w poniedziałkowym wydaniu tygodnika WPROST