Podkreślił, że jemu samemu osobiście zależy na tym, aby prace komisji były traktowane jako "możliwie wiarygodne". "Gdybym miał inny cel, to nie było takie trudne, aby uniknąć powołania komisji" - mówił Tusk. "Jeśli decydujemy się na wcale niełatwe partii rządzącej działanie, którego efektem jest praca komisji śledczej, to (...) nie po to, aby podważać wiarygodność własnych działań. Dlatego mam nadzieję, że ci, od których to zależy, znajdą takie rozwiązanie, które spowoduje, że ta komisja - jeśli w ogóle jej praca ma mieć sens - będzie odbierana nie tylko przez rządzących, ale przez opozycję jako ciało wiarygodne" - powiedział szef rządu.
Liczy się efekt końcowy
Tusk dodał, że namawia opozycję i Platformę do porozumienia, "tak, aby efekt końcowy dawał poczucie, że z komisją jest wszystko w porządku, a nie, że dzieje się coś złego". Zaznaczył jednocześnie, że nie da "scenariusza jak należy postępować, bo jest w osobliwej sytuacji (jako potencjalny świadek komisji - red.)". Dziennikarze pytali o komentarz do złożenia przez obecnego szefa CBA Pawła Wojtunika zawiadomienia o możliwości popełnienia przestępstwa przez jego poprzednika Mariusza Kamińskiego. Pytali też o komentarz do słów prezesa PiS Jarosława Kaczyńskiego, że PO się mści na Kamińskim za to, że odkrył "aferę hazardową". Premier odparł, że nie spodziewałby się jakichkolwiek innych komentarzy ze strony J.Kaczyńskiego. Przypomniał też, że przed około dwoma miesiącami prokuratura została "dosłownie zalana" wnioskami w związku z "aferą hazardową". "Ja nie jestem od tego, żeby oceniać zasadność tego typu wniosków, szczególnie, że sam jestem osobą, która w tej sprawie powinna być autorem wyjaśnień przed komisją, natomiast nie wyobrażam sobie sytuacji, w której - jeśli istnieje podejrzenie czy obawa, że urzędnik państwowy popełnił przestępstwo - żeby wstrzymać się z zawiadomieniem prokuratury tylko dlatego, że Jarosław Kaczyński coś na ten temat powie złośliwego" - powiedział szef rządu.
Tusk podkreślił też, że jeśli Kamiński jest niewinny, to nie ma się czego obawiać. Zapewnił, że nie jest człowiekiem mściwym, a "historia Mariusza Kamińskiego" pokazuje, że jeśli ma jakaś wadę, to jest nią raczej "dobrotliwa naiwność". W ubiegły piątek Kempa i Wassermann zostali głosami PO wykluczeni z hazardowej komisji śledczej. Wniosek w tej sprawie złożyli Sławomir Neumann i Jarosław Urbaniak z PO. Argumentowali, że posłowie PiS muszą zostać przesłuchani przed komisją jako świadkowie, bo w 2007 roku jako przedstawiciele rządu składali uwagi do projektu zmian w ustawie hazardowej. Decyzję tę skrytykowali niektórzy posłowie PO, w tym Janusz Palikot i Jarosław Gowin.
PAP, dar