Wyrok w tej sprawie rozstrzygnie dylemat władz polskiego więziennictwa dotyczący tego, czy więźniowie mogą wchodzić w związki małżeńskie między sobą. Okazuje się bowiem, że polscy prawodawcy nie przewidzieli tego, że ludzie skazani na odsiadkę mają czas i ochotę na amory.
Skazany Paweł J. w 2003 r., w czasie pobytu w zakładzie karnym, poznał skazaną M.H., odbywającą karę w tym samym więzieniu. Kiedy przeniesiono go do innego więzienia, złożył wraz z nią wniosek do ministra sprawiedliwości o zezwolenie na zawarcie małżeństwa w więzieniu. Na wniosek odmownie odpowiedział dyrektor okręgowy Służby Więziennej. - W odpowiedzi na skargę do Rzecznika Praw Obywatelskich skarżący otrzymał odpowiedź, że jego związek zaczął się i rozwijał się w sposób nielegalny, poprzez przesyłanie grypsów i z punktu widzenia społecznej rehabilitacji skazanych nie jest godzien ochrony prawnej - napisała Fundacja na stronach internetowych. Odmawiając zgody, władze więzienne powołały się m.in. na "potrzebę zagwarantowania porządku i bezpieczeństwa w zakładzie". Paweł J. zaskarżył decyzję odmowną jako niezgodną z Europejską Konwencją Praw Człowieka, gwarantującą prawo do zawarcia małżeństwa i założenia rodziny oraz prawo do skutecznego środka odwoławczego.
W przedstawionej Trybunałowi opinii Fundacja podkreśliła, że w polskim kodeksie karnym wykonawczym nie ma przepisów regulujących kwestię małżeństw w zakładach karnych. Fundacja przypomniała, że według polskiego prawa powodem odmowy zgody na ślub mogą być tylko przeszkody wymieniowe w Kodeksie rodzinnym i opiekuńczym: wiek, ubezwłasnowolnienie, choroba psychiczna, bigamia, pokrewieństwo i powinowactwo, przysposobienie. Decyzję podejmuje kierownik stanu cywilnego bądź sąd, a naczelnik więzienia nie ma kwalifikacji do decydowania, czy ktoś ma zdolność zawarcia związku.
Fundacja wskazała także, że argument o braku możliwości podjęcia pożycia małżeńskiego przez Pawła J. i M.H. jest nietrafiony, ponieważ ETPC uznawał już, że podstawą związku małżeńskiego jest utworzenie legalnej więzi między kobietą a mężczyzną i to od nich zależy, czy zdecydują się na ślub bez możliwości prokreacji, gdyż ta funkcja małżeństwa jest wtórna. Ponadto Fundacja zwróciła uwagę, że Kodeks karny wykonawczy zapewnia osobie przebywającej w więzieniu prawo do wykonywania praktyk religijnych. "Zawarcie małżeństwa na drodze wyznaniowej niewątpliwie stanowi wykonywanie praktyki religijnej" - uważa Fundacja. Jej zdaniem przepis ten ustanawia dysproporcję między osobami chcącymi wstąpić w związek małżeński na drodze cywilnej, a tymi, którzy chcą go zawrzeć na drodze wyznaniowej.
No i ładny amabaras. Czy przyjdzie nam zapłacić więźniowi za to, że naczelnik nie lubi marsza Mendelhsona? Może jednak trzeba było im pozwolić na dalsze grypsowanie już jako mężowi i żonie?