Adam Małysz na łamach dziennika "Polska The Times" skrytykował najlepszą polską biegaczkę narciarską Justynę Kowalczyk za to, że w czasie startu w Kuusamo otrzymała gorszy samochód od Polskiego Związku Narciarskiego, a kurtki, w których musiała chodzić przepuszczały ciepło. - Chodziliśmy w cieńszych kurtkach i nikomu nie było zimno - zauważył Małysz. Zarówno Małysz jak i Kowalczyk wymieniani są w gronie faworytów zbliżających się zimowych Igrzysk Olimpijskich w Vancouver.
- Przecież ona ma wszystko czego chce. Gdy tworzył się tak zwany Team Małysz, miałem skrupuły, że tylko na mnie będzie pracować trzech ludzi. Justyna ma w sumie siedmioosobowy sztab - nie szczędził polskiej mistrzyni uszczypliwości nasz najbardziej utytułowany skoczek. Małyszowi natychmiast odpowiedział trener Polki Aleksander Wierietielny. - Pojawiły się już głosy, że Justysia ma najlepsze na świecie warunki przygotowań. Ktoś, kto takie bzdury rozsiewa, nie ma pojęcia o tym, co mówi. Gdyby zobaczył, jakie warunki mają Finowie czy Norwegowie, zmieniłby zdanie - denerwuje się trener.
Dłużna nie pozostała też sama Kowalczyk. - Co innego siedzieć kilka godzin na mrozie, a co innego skoczyć sobie w kilka sekund. Tak więc jeśli nie wie o czym mówi, niech lepiej w ogóle się nie odzywa. Poza tym, jeśli Adam ma prywatny kontrakt z firmą szyjącą ubrania, to niech wypowiada się za siebie, a nie za innych - oburzała się biegaczka.
"Rzeczpospolita", "Polska the Times", "Przegląd Sportowy", arb