Zakończona w sobotę konferencja klimatyczna w Kopenhadze pozostawia po sobie głębokie rozczarowanie - pisze w sobotę francuski popołudniowy dziennik "Le Monde". Zdaniem gazety, na tej konferencji Europa, walcząca ambitnie z globalnym ociepleniem, przegrała z koalicją wielkich państw, w tym zwłaszcza Chinami i USA.
Po dwóch tygodniach obrad szczyt klimatyczny w Kopenhadze zakończył się zatwierdzeniem w drodze specjalnej procedury porozumienia w sprawie klimatu, uzgodnionego wcześniej przez grupę krajów o najbardziej rozwiniętych gospodarkach. Nie doszło jednak do ustalenia wiążącej redukcji CO2 po 2012 roku. W redakcyjnym komentarzu "Le Monde", podobnie jak inne główne tytuły francuskiej prasy, bardzo krytycznie ocenia rezultaty szczytu klimatycznego w stolicy Danii. Podkreśla, że po zamknięciu dwutygodniowych obrad przeważa w Europie poczucie "rozczarowania" i "fiaska".
"Le Monde" przypomina, że końcowe porozumienie nie zawiera ustalonego przed konferencją ogólnego celu, tzn. ograniczenia do 2050 roku emisji dwutlenku węgla o 50 proc. w stosunku do stanu z 1990 roku. Zdaniem "większości ekspertów" - jak twierdzi gazeta - tylko taki zapis mógłby sprawić, że do 2050 r. temperatura na świecie nie wzrośnie o ponad 2 st. Celsjusza.
"Tekst ogranicza się do odnotowania indywidualnych zobowiązań państw, dotyczących redukcji emisji gazów cieplarnianych. Pozostajemy w sferze dobrej woli i deklaracji intencji zamiast otrzymania dokumentu wiążącego i precyzyjnego. Tekst nie podejmuje zresztą idei światowej organizacji ochrony środowiska, która miałaby zapewnić minimalną kontrolę nad emisją CO2" - zaznacza "Le Monde" . W Kopenhadze "Europa broniła swoich ambitnych celów, do których jednak nie umiała i nie mogła przekonać innych" - zauważa gazeta. Dodaje, że Stary Kontynent został na kopenhaskiej konferencji zmarginalizowany wobec koalicji kilku wielkich krajów: USA, Chin, Indii, Brazylii i RPA. "Chiny są w samym centrum fiaska Kopenhagi. Z powodu konkurencji ekonomicznej Pekin nie chce narzucić swojemu przemysłowi zbyt restrykcyjnych norm ochrony środowiska. A co jeszcze ważniejsze, Chiny nie znoszą idei międzynarodowej kontroli nad sobą" - uważa "Le Monde".
Gazeta dodaje, że w dzisiejszym świecie żadna ważna kwestia, taka jak klimat właśnie, nie może zostać rozwiązana bez wcześniejszego porozumienia między "słynną G2" - czyli Stanami Zjednoczonymi i Chinami. Także inne francuskie gazety są mocno zawiedzione wynikami szczytu w Kopenhadze. "Le Figaro" pisze o "porozumieniu niewystarczającym, nawet zdaniem Baracka Obamy". Lewicowy "Liberation" nazywa zaś dokument kończący konferencję "fasadową umową".
PAP
"Le Monde" przypomina, że końcowe porozumienie nie zawiera ustalonego przed konferencją ogólnego celu, tzn. ograniczenia do 2050 roku emisji dwutlenku węgla o 50 proc. w stosunku do stanu z 1990 roku. Zdaniem "większości ekspertów" - jak twierdzi gazeta - tylko taki zapis mógłby sprawić, że do 2050 r. temperatura na świecie nie wzrośnie o ponad 2 st. Celsjusza.
"Tekst ogranicza się do odnotowania indywidualnych zobowiązań państw, dotyczących redukcji emisji gazów cieplarnianych. Pozostajemy w sferze dobrej woli i deklaracji intencji zamiast otrzymania dokumentu wiążącego i precyzyjnego. Tekst nie podejmuje zresztą idei światowej organizacji ochrony środowiska, która miałaby zapewnić minimalną kontrolę nad emisją CO2" - zaznacza "Le Monde" . W Kopenhadze "Europa broniła swoich ambitnych celów, do których jednak nie umiała i nie mogła przekonać innych" - zauważa gazeta. Dodaje, że Stary Kontynent został na kopenhaskiej konferencji zmarginalizowany wobec koalicji kilku wielkich krajów: USA, Chin, Indii, Brazylii i RPA. "Chiny są w samym centrum fiaska Kopenhagi. Z powodu konkurencji ekonomicznej Pekin nie chce narzucić swojemu przemysłowi zbyt restrykcyjnych norm ochrony środowiska. A co jeszcze ważniejsze, Chiny nie znoszą idei międzynarodowej kontroli nad sobą" - uważa "Le Monde".
Gazeta dodaje, że w dzisiejszym świecie żadna ważna kwestia, taka jak klimat właśnie, nie może zostać rozwiązana bez wcześniejszego porozumienia między "słynną G2" - czyli Stanami Zjednoczonymi i Chinami. Także inne francuskie gazety są mocno zawiedzione wynikami szczytu w Kopenhadze. "Le Figaro" pisze o "porozumieniu niewystarczającym, nawet zdaniem Baracka Obamy". Lewicowy "Liberation" nazywa zaś dokument kończący konferencję "fasadową umową".
PAP