"Szmajdziński wygra. Z Nałęczem"
Szef Komitetu Wykonawczego PiS Joachim Brudziński również sceptycznie odnosi się do szans Szmajdzińskiego. - Jerzy Szmajdziński wygra. Wygra z panem Nałęczem. Będzie miał około 3 procent, a pan Nałęcz w granicach błędu statystycznego - twierdzi. - Nie zmroziła mnie ta kandydatura, ani w żaden sposób nie przestraszyła. To próba konsolidacji resztek, które pozostały z lewicy. To próba ratowania przez szefa SLD własnej pozycji poprzez ustępstwa na rzecz przedstawicieli postpezetpeerowskiego betonu - ocenia Brudziński.
Ciężka praca przed wicemarszałkiem
W opinii szefa klubu PSL Stanisława Żelichowskiego po tym, jak startu w wyborach odmówił Włodzimierz Cimoszewicz lewica nie miała innego sensownego kandydata poza Szmajdzińskim. - Ma niewielkie szanse na drugą rundę wyborów. Zgłosił się jako pierwszy. Może to okaże się jego atutem, jednak może być też wpadką. Ta decyzja oznacza, że Szmajdziński musi dużo pracować, jeździć po kraju - zaznaczył. Żelichowski zapowiedział, że PSL ogłosi kogo poprze w wyborach prezydenckich w pierwszym kwartale 2010 roku. Halicki podkreślił, że ostateczna decyzja w Platformie zapadnie w maju, a Brudziński nie chciał określić kiedy PiS oficjalnie ogłosi kto z ramienia tej partii będzie ubiegał się o prezydenturę.
PAP, arb