Olechowski zadeklarował w poniedziałek, że będzie kandydował w przyszłorocznych wyborach prezydenckich. Jak zaznaczył, będzie kandydatem niezależnym.
Wicemarszałek Sejmu Stefan Niesiołowski (PO) ocenił, że Olechowski nie ma żadnych szans w wyborach. Przyznał jednocześnie, że może on odebrać kilka procent głosów, kandydatowi Platformy. "Niestety, ale odegra rolę dywersyjną wobec kandydata PO. Lech Kaczyński może mu podziękować" - zaznaczył.
Według niego, kandydatura Olechowskiego nie ma żadnego znaczenia, ale jest szkodliwa dla PO. "Od dawna było wiadomo, że wystartuje, więc jego słowa o konsultacjach z obywatelami, to był zwykły cyrk. To +propisowska+ dywersja" - dodał Niesiołowski.
Jak zaznaczył, dla obywateli nie będzie miało żadnego znaczenia, czy Olechowski wystartuje, jako kandydat niezależny, czy jako kandydat Stronnictwa Demokratycznego.
Rzecznik klubu PiS Mariusz Błaszczak przypomniał w rozmowie z dziennikarzami, że Olechowski jest jednym ze współzałożycieli PO, a dodatkowo odwołuje się do starych haseł tego ugrupowania. "Niewątpliwie jest zagrożeniem dla pana przewodniczącego Donalda Tuska" - podkreślił Błaszczak.
Jego zdaniem Olechowski to kolejny kandydat odwołujący się do centrolewicowego elektoratu. Jak zaznaczył z punktu widzenia PiS nie stanowi on żadnego zagrożenia, a próba walki o prezydenturę jest dowodem na to, że centrolewicowa cześć sceny politycznej (do której polityk PiS zalicza również PO) jest bardzo rozdrobniona.
Błaszczak uważa, że szanse Olechowskiego nie są zbyt duże. "Pytanie jest takie: na ile premier Donald Tusk będzie w stanie obronić dokonań swego rządu. Rządzenie niewątpliwie zużywa pana premiera, widać to zresztą w sondażach. Niewykluczone jest to, że pan Andrzej Olechowski może zająć drugie miejsce w tych wyborach kosztem Donalda Tuska" - ocenił poseł PiS.
Janusz Piechociński (PSL) uważa, że Olechowski podjął dobrą decyzję o starcie w wyborach prezydenckich. "To znany polityk, znamy jego dobre i słabe strony. To powrót do koncepcji kandydata obywatelskiego centrum, który ma przeciwstawić się wyborowi gorszego zła. Pytanie, czy uda mu się przekonać do tej koncepcji społeczeństwo" - zaznaczył.
Jak ocenił, Olechowski będzie zabierał w pierwszej kolejności głosy kandydatowi Platformy, a potem SLD.
"Szykuje się pasjonująca batalia o fotel prezydencki. Nie wystartował czarny koń tych wyborów, ale jeden z kasztanków" - powiedział Piechociński.
W szanse Olechowskiego w wyborach prezydenckich nie wierzy sekretarz klubu Lewicy Wacław Martyniuk. "Bardzo wątpliwe, aby odegrał ważną rolę w tych wyborach. Realnie patrząc nie ma szans" - podkreślił. Jak dodał, nie wiadomo, czy dotrwa do końca kampanii wyborczej i czy wcześniej nie zrezygnuje z kandydowania.
Zdaniem Martyniuka, Olechowski może odebrać elektorat tylko i wyłącznie kandydatowi PO. "To jeden z twórców Platformy, osoba, która mentalnie i programowo identyfikuje się z PO, to konserwatysta, totalny liberał. Na pewno nie odbierze głosów kandydatowi SLD Jerzemu Szmajdzińskiemu" - ocenił.
Jak dodał, ogłoszenie przez Olechowskiego, że wystartuje, jako kandydat niezależny, to sympatyczna formuła, która ładnie brzmi, ale - jak zastrzegł - "urok wyborów polega na tym, że trzeba za nie płacić i to raczej pieniądze większe niż mniejsze". "Więc jest pytanie skąd będzie miał te pieniądze i jak rozwinie się jego współpraca ze Stronnictwem Demokratycznym" - powiedział polityk SLD.
Olechowski startuje w wyborach prezydenckich
PAP, mm