Joanna Senyszyn skrytykowała biskupa Tadeusza Pieronka za niepochlebną opinię wyrażoną przez niego pod adresem kardynała Gotfrieda Danneelsa, który stwierdził, że proces beatyfikacyjny Jana Pawła II powinien przebiegać tak jak proces beatyfikacyjny każdego innego kandydata do wyniesienia na ołtarze. "Dla przedstawiciela polskiego duchowieństwa jest niepojęte, że można żądać przestrzegania prawa. Nawet stanowionego przez Watykan" - denerwuje się Senyszyn.
"Polscy hierarchowie mają we krwi łamanie prawa i chodzenie na skróty, byle szybciej, lub w ogóle, osiągnąć cel. W tym wypadku jest to wyświęcenie Jana Pawła II. Kiedy indziej, wyciągnięcie nienależnej kasy lub umknięcie sprawiedliwości. Byle ich było na wierzchu" - pisze na swoim blogu europosłanka SLD. Szczególnie nie podoba się jej rada biskupa Pieronka pod adresem belgijskiego kolegi, któremu radził, by ten zachował milczenie. "Poniekąd elegant z tego Pieronka. Wszak mógł powiedzieć, wzorując się na pośle Zawiszy, „mołczat sobako!" albo wielkodusznie, za Glempem, uznać „niech kundelek szczeka”. A on tylko, między wierszami, wysłał belgijskiego kardynała „do dojenia krów” - zauważa Senyszyn.
arb