Czy aby na pewno?
Po pierwsze widać, że polityka „nicnierobienia", stosowana przez Donalda Tuska z powodzeniem już od dwóch lat, więcej nie przejdzie. W obliczu zapaści finansów państwa premier musi zacząć działać. A to wiąże się z popełnianiem błędów, narażaniem na krytykę i zrażaniem do siebie różnych grup społecznych. Straszne.
Po drugie: afery różnego rodzaju sypią się z lewa i z prawa (hazardowa, sprawa Piesiewicza), i jakkolwiek szef rządu by się nie zachował, to jednak przylepiają się także do niego.
Po trzecie: mówienie, że kryzys ominął Polskę szerokim łukiem, nijak się ma do rzeczywistości i do tego, co większość polskich rodzin doświadcza na własnej skórze.
A do wyborów prezydenckich jeszcze rok i Tuskowi będzie raczej pod górkę niż z górki…
Dlatego Olechowski, choć przylepia mu się etykietkę lwa salonowego, człowieka o niespecjalnym zapale do pracy, a w dodatku wytyka brak zaplecza politycznego, może być dla Tuska (i nie tylko) poważnym zagrożeniem. Bo niech ci, którzy określają go jako kandydata egzotycznego, przypomną sobie wybory prezydenckie z 2000 roku. Startując także bez poparcia żadnej partii, uzbierał 17 procent głosów. Zresztą na bazie tego wyniku wraz z Maciejem Płażyńskim i Donaldem Tuskiem stworzył rządzącą obecnie Platformę Obywatelską.
Pamiętajmy też o inicjatywie Aleksandra Kwaśniewskiego, który chce, by lewicowi kandydaci na prezydenta nie walczyli między sobą i scedowali swoje głosy na tego, który będzie miał realne szanse w boju z dwójką Kaczyński - Tusk. Nie wiedzieć czemu, do tego grona Kwaśniewski zalicza Olechowskiego. I jeśli to on będzie zwycięzcą sondażowych prawyborów, a ma na to duże szanse, może liczyć na kolejne kilkanaście procent poparcia.Czy więc Lech Kaczyński ma zacierać ręce z radości? Chyba nie. Bo choć coraz częściej pojawiają się głosy, że ma szansę zawalczyć o reelekcję, to zapomina się o jego żelaznych elektoratach – pozytywnym i negatywnym. I ten drugi, o wiele większy od pierwszego, nie da się nabrać na ocieplanie wizerunku dzięki żonie czy przygarniętemu kundelkowi.
Dlatego ja nie zaklinam rzeczywistości i nie traktuję kandydatury Olechowskiego z przymrużeniem oka…