W niedzielne popołudnie odwiedziłem jedną z turystycznych atrakcji Nowego Jorku. Jedno z tych miejsc, do których idzie się raz, a potem wraca się tam tylko, gdy odwiedza nas rodzina albo znajomi. Nie zmienia to faktu, że za każdym razem wizyta w położonym w samym sercu Manhattanu gabinecie figur woskowych Madame Tussauds jest ciekawym doświadczeniem.
Największym zainteresowaniem cieszyli się stojący w bankietowej sali Angelina Jolie i Brad Pitt. Sporo uwagi ściagała też nastoletnia sensacja Miley Cyrus. Nic jednak nie mogło równać się z uwagą, jaką przyciągał popowo-rockowy boy band The Jonas Brothers i prezydent Barack Obama. Te dwie atrakcje przyćmiewały wszystkie, począwszy od Johnny'ego Deppa, przez Madonnę, Michaelów Jacksona i Jordana, do państwa Clintonów, Dalai Lamy i Jana Pawła II. Choć gabinety w Anglii, Niemczech, czy Chinach mają oprócz światowych gwiazd swoje własne sławy i własnych polityków, to i tak domyślam się, że figury hollywoodzkich celebrytów i amerykańskiego prezydenta przewyższają popularnością lokalnych VIP-ów.
Ze świata sportu na pewno zasłużył sobie na swą figurę Adam Małysz. Pewnie przydałoby się wstawić Roberta Kubicę, choć na razie to na tej samej zasadzie, na której Barack Obama dostał Pokojową Nagrodę Nobla, czyli bardziej za pokładane nadzieje, niż za właściwe zasługi. Można by dorzucić Tomasza Golloba, który z podniesionym kołem i czołem dojeżdża do mety swojej bogatej w sukcesy kariery. Żadnych piłkarzy - smutne ale prawdziwe. Ewentualnie Grzegorz Lato, za to co zrobił jako piłkarz, ale w dzisiejszej rzeczywistości, czyli tej, w której jest prezesem PZPN, przeczuwam, że jego figura szybko uległaby zniszczeniom. No, ale jak to, polski gabinet bez piłkarzy? To może chociaż Brazylijczyk Kaká, ubrany w koszulkę „Należę do Jezusa". Jest jeszcze opcja Łukasza Podolskiego i Mirosława Klose, bo kto dzisiaj pamięta że przyklejony do madryckiej ławy Jerzy Dudek jest jednym z nielicznych Polaków, którzy wygrali Ligę Mstrzów?
Ze świata filmu na pewno Andrzej Wajda i Krzysztof Kieślowski, bo Roman Polański wzbudziłby chyba zbyt wiele kontrowersji. Showbiznes to jest niewdzięczna kategoria, bo i tak figury hollywoodzkich sław zbierałyby wokół siebie większe tłumy, zostawiając naszych filmowców i aktorów, o często większym talencie i warsztacie, w zawstydzającej samotności. W muzyce na pewno Doda mogłaby zająć miejsce The Jonas Brothers. Bez względu na jej popularność wśród polskich zwiedzających i zagranicznych turystów, figura wyzywającej blondyny zawsze znajdzie masę entuzjastów.
No i dochodzimy do polityki. Biorąc pod uwagę, że wszystkie figury woskowe w Madame Tussauds mają zachowany rzeczywisty wzrost muszę stwierdzić, że Stany Zjednoczone wybierają sobie naprawdę reprezentatywnych i raczej wysokich prezydentów. Najnowszą gwiazdą jest oczywiście Barack Obama, który z uśmiechem na twarzy stoi w sali, której część stylizowana jest na fragment gabinetu w Białym Domu. Można sobie zrobić i kupić piękne zdjęcie wykonane profesjonalnym aparatem przez pracownika gabinetu. Można na tym zdjęciu zasiąść za prezydenckim biurkiem i udawać, że dzwoni się do figur woskowych prezydenta Kaczyńskiego, albo premiera Tuska.
A gdyby tak otworzono Madame Tussauds w Polsce? Najpierw miejsce, a tu naturalnym wyborem jest Warszawa, albo Kraków. W następnej kolejności być może Wrocław. Choć mogłoby się zdarzyć i tak, że burzono by ogródki działkowe w Trójmieście, aby zbudować prestiżowy gabinet figur woskowych. Przecież i takie decyzje nie są nam zupełnie obce.
Gdy wsiadasz do windy zwożącej na poziom ulicy, żegnający pracownik gabinetu mówi, że nowe figury dostawiane są co trzy, lub cztery miesiące i zaprasza na stronę internetową prosząc o sugestie kogo chcielibyśmy zobaczyć. A kogo chcielibyśmy zobaczyć w polskim gabinecie? Każdy ma swoje sympatie i antypatie, ale pamiętajmy, że to głównie atrakcja turystyczna, więc powinny to być osoby, które przyciągną także turystów z zagranicy, a jednocześnie ludzie bliscy polskim sercom. Kto zatem? Pewniakiem wydaje się Jan Paweł II. Bez względu na poglądy polityczne powinien tam stanąć Lech Wałęsa, bo świat dobrze go zna. W ciemno można wstawić Fryderyka Chopina i Mikołaja Kopernika. Warto by też uhonorować Marię Skłodowską-Curie. No i nie powinno zabraknąć Tadeusza Kościuszki, bo jego nazwiskiem nawet Amerykanie nazywają mosty i ulice.Ze świata sportu na pewno zasłużył sobie na swą figurę Adam Małysz. Pewnie przydałoby się wstawić Roberta Kubicę, choć na razie to na tej samej zasadzie, na której Barack Obama dostał Pokojową Nagrodę Nobla, czyli bardziej za pokładane nadzieje, niż za właściwe zasługi. Można by dorzucić Tomasza Golloba, który z podniesionym kołem i czołem dojeżdża do mety swojej bogatej w sukcesy kariery. Żadnych piłkarzy - smutne ale prawdziwe. Ewentualnie Grzegorz Lato, za to co zrobił jako piłkarz, ale w dzisiejszej rzeczywistości, czyli tej, w której jest prezesem PZPN, przeczuwam, że jego figura szybko uległaby zniszczeniom. No, ale jak to, polski gabinet bez piłkarzy? To może chociaż Brazylijczyk Kaká, ubrany w koszulkę „Należę do Jezusa". Jest jeszcze opcja Łukasza Podolskiego i Mirosława Klose, bo kto dzisiaj pamięta że przyklejony do madryckiej ławy Jerzy Dudek jest jednym z nielicznych Polaków, którzy wygrali Ligę Mstrzów?
Ze świata filmu na pewno Andrzej Wajda i Krzysztof Kieślowski, bo Roman Polański wzbudziłby chyba zbyt wiele kontrowersji. Showbiznes to jest niewdzięczna kategoria, bo i tak figury hollywoodzkich sław zbierałyby wokół siebie większe tłumy, zostawiając naszych filmowców i aktorów, o często większym talencie i warsztacie, w zawstydzającej samotności. W muzyce na pewno Doda mogłaby zająć miejsce The Jonas Brothers. Bez względu na jej popularność wśród polskich zwiedzających i zagranicznych turystów, figura wyzywającej blondyny zawsze znajdzie masę entuzjastów.
No i dochodzimy do polityki. Biorąc pod uwagę, że wszystkie figury woskowe w Madame Tussauds mają zachowany rzeczywisty wzrost muszę stwierdzić, że Stany Zjednoczone wybierają sobie naprawdę reprezentatywnych i raczej wysokich prezydentów. Najnowszą gwiazdą jest oczywiście Barack Obama, który z uśmiechem na twarzy stoi w sali, której część stylizowana jest na fragment gabinetu w Białym Domu. Można sobie zrobić i kupić piękne zdjęcie wykonane profesjonalnym aparatem przez pracownika gabinetu. Można na tym zdjęciu zasiąść za prezydenckim biurkiem i udawać, że dzwoni się do figur woskowych prezydenta Kaczyńskiego, albo premiera Tuska.