Według prokuratury Kowalczyk zatajał także fakt odbycia 25 marca 2003 roku rozmowy z Sobotką i okoliczności rozmowy z ówczesnym dyrektorem CBŚ Kazimierzem Szwajcowskim. Ponadto - wskazuje prokuratura - zeznawał nieprawdę, podając, iż nie przekazywał ówczesnemu wiceszefowi MSWiA żadnych informacji na temat prowadzonej przez CBŚ sprawy operacyjnej i nie informował go o planowanej realizacji tej sprawy, podczas gdy w rzeczywistości informacje takie Sobotce przekazał.
Sprawa "przecieku starachowickiego" trwa już siódmy rok
Po odczytaniu aktu oskarżenia sędzia Robert Dróżdż wyłączył jawność rozprawy, albowiem w jej trakcie mogą zostać ujawnione okoliczności objęte tajemnicą państwową i służbową. Kolejne rozprawy sąd zaplanował na 19 i 28 stycznia. Wśród świadków będą Zbigniew Sobotka, ówczesny zastępca komendanta głównego policji Adam Rapacki, ówczesny dyrektor CBŚ Kazimierz Szwajcowski oraz kielecki prokurator, który przesłuchiwał Kowalczyka.
Kowalczyk oznajmił dziennikarzom przed rozprawą, że nie chce komentować procesu, dopóki sprawa nie zakończy się prawomocnie. Dodał, że sprawa trwa już siódmy rok. We wrześniu 2008 roku Sąd Okręgowy w Kielcach prawomocnie uniewinnił Kowalczyka od zarzutu niedopełnienia obowiązku służbowego w związku z "aferą starachowicką". Do ponownego rozpoznania skierował sprawę składania fałszywych zeznań i zatajania prawdy w śledztwie dotyczącym "przecieku starachowickiego". Jednak proces w sądzie rejonowym nie mógł się szybko rozpocząć, ponieważ prokuratura złożyła kasację od wyroku uniewinniającego i akta sprawy trafiły do Sądu Najwyższego. Ze względu na to, iż większość dowodów jest w materiałach niejawnych, nie można było sporządzić akt zastępczych. Sąd Najwyższy oddalił kasację jako bezzasadną.
Sąd uchylił orzeczenie
Sąd Okręgowy w Kielcach we wrześniu 2008 roku badał sprawę na skutek apelacji Kowalczyka i jego obrońców, którzy odwołali się od wyroku sądu rejonowego. Ten w grudniu 2007 roku, w drugim procesie, skazał b. komendanta, oskarżonego o niedopełnienie obowiązku służbowego oraz składanie fałszywych zeznań i zatajanie prawdy w związku ze sprawą "przecieku starachowickiego", łącznie na rok i dwa miesiące pozbawienia wolności. Orzekł wobec niego także trzyletni zakaz zajmowania stanowisk w administracji publicznej. Sąd okręgowy zmienił zaskarżony wyrok. Uchylił orzeczenie o karze łącznej i zakazie zajmowania stanowisk. Uniewinnił komendanta od zarzutu niezawiadomienia prokuratury o przestępstwie "przecieku". Uniewinnienie jest prawomocne. Do ponownego rozpoznania sąd skierował sprawę w części dotyczącej zarzutu składania fałszywych zeznań i zatajanie prawdy w śledztwie dotyczącym "przecieku starachowickiego".
W pierwszym procesie w tej sprawie w marcu 2006 roku sąd rejonowy uniewinnił Kowalczyka, uznając, że nie informując prokuratury o "przecieku" informacji o planowanej akcji CBŚ w Starachowicach i składając fałszywe zeznania, realizował on swoje prawo do obrony. Apelację prokuratury od tego wyroku miał badać Sąd Okręgowy w Kielcach, ale zadał pytanie prawne Sądowi Najwyższemu, który - badając apelację w wyjątkowym trybie - uchylił wyrok i zwrócił sprawę do ponownego rozpatrzenia. Prokuratura Okręgowa w Rzeszowie zarzuciła generałowi niedopełnienie obowiązku służbowego oraz składanie fałszywych zeznań podczas śledztwa dotyczącego tzw. przecieku starachowickiego. Według śledczych Kowalczyk, jako szef policji, nie poinformował prokuratury o popełnieniu przestępstwa ściganego z urzędu, czyli wycieku tajnych informacji z Ministerstwa Spraw Wewnętrznych i Administracji o planowanej akcji policji przeciw grupie przestępczej w Starachowicach. Drugi zarzut dotyczy fałszywych zeznań.
Sobótka dostał cynk?
Sprawa "przecieku" dotyczy wydarzeń z marca 2003 roku. Według ustaleń sądów w Kielcach i Krakowie, ówczesny wiceminister SWiA Zbigniew Sobotka uzyskał od gen. Kowalczyka informacje o tajnej akcji CBŚ przeciw starachowickim przestępcom. Przekazał je następnie posłowi SLD Henrykowi Długoszowi, a ten posłowi Andrzejowi Jagielle. Informacja o zamiarach policji dotarła do dwóch samorządowców starachowickich, a następnie do osoby podejrzewanej o kierowanie rozpracowywaną grupą przestępczą - Leszka S. W 2005 roku w procesie dotyczącym wycieku tajnych informacji o planowanej policyjnej akcji zostali skazani byli posłowie Jagiełło i Długosz - odpowiednio na rok i półtora roku więzienia - oraz były wiceszef MSWiA Zbigniew Sobotka - na trzy i pół roku więzienia. Sobotkę w grudniu 2005 roku ułaskawił odchodzący prezydent Aleksander Kwaśniewski, który złagodził mu karę do roku więzienia w zawieszeniu na dwa lata. Jagiełło w październiku 2006 roku, a Długosz we wrześniu 2007 roku - warunkowo opuścili więzienie przedterminowo po odbyciu połowy kary.
PAP, dar