"Trzymam za słowo prezydenta Kwaśniewskiego. To on pierwszy wspomniał, że byłoby mądrze, gdyby był ten trzeci. Sądzę, że on będzie chciał w jakiś sposób być pożyteczny, aby pomóc w takim wyborze" - uważa kandydat.
"Granicznym momentem, w którym wszyscy kandydaci będą musieli podjąć decyzję: +tak+ lub +nie+, będzie czas przystąpienia do zbierania podpisów. Ale ja sądzę, że to się rozstrzygnie już na wiosnę" - powiedział uczestniczący w gali wręczenie Laurów Umiejętności i Kompetencji w Zabrzu Olechowski.Jego zdaniem, o potencjalnym poparciu jednego kandydata mogą myśleć środowiska, które "nie chciałyby, żeby prezydentura stała się łupem politycznym tych wielkich, dominujących partii; chciałyby odkorkować scenę polityczną".
Według Olechowskiego, sondażowe "prawybory" wśród kandydatów lewicy i centrum, o których mówił niedawno inny kandydat tych środowisk, prof. Tomasz Nałęcz, "w zasadzie się toczą". Jednak - jak powiedział Olechowski - nie jest jeszcze jasne, kogo poszczególni kandydaci chcą reprezentować.
"Troszkę zależy to też od pozycji, jaką zajmie w swoim programie, w swoich wypowiedziach, Jerzy Szmajdziński - czy będzie się prezentował jako kandydat SLD, tylko z celem podniesienia SLD, czy też będzie miał szerszy plan dla wszystkich tych środowisk, o których powiedziałem" - ocenił polityk.
Olechowski - były minister spraw zagranicznych i finansów oraz współtwórca Platformy Obywatelskiej (formalnie wystąpił z niej w ubiegłym roku) - przypomniał, że wycofa się z kandydowania, jeżeli uzna, że jego wizja prezydentury nie będzie odpowiadać Polakom."Gdybym widział, że oferta prezydentury, którą ja formułuję, nie jest w stanie skupić zainteresowania ludzi, to przecież nie chcę być w tych wyborach tylko dla robienia szumu; ja jestem dla sprawy i ja się oczywiście wtedy wycofam" - podkreślił polityk w sobotę.
Jego zdaniem, "Polacy są otwarci na ideę prezydentury spoza tych dwóch pingpongistów", jak określił L. Kaczyńskiego i premiera Tuska. "Tylko co drugi Polak chce głosować albo na Tuska albo na Kaczyńskiego, bo suma głosów oddawanych na nich w sondażach to jest 50 proc. Połowa Polaków chciałaby mieć alternatywę" - mówił.
Olechowski już raz ubiegał się o fotel prezydenta w 2000 r. Zdobył wówczas 17,3 proc. głosów.