Janukowycz: Tymoszenko wzywa na pomoc polskich bojowników

Janukowycz: Tymoszenko wzywa na pomoc polskich bojowników

Dodano:   /  Zmieniono: 
Wiktor Janukowycz (fot. M. Stelmach /Wprost) 
Kandydat na prezydenta Ukrainy Wiktor Janukowycz ostrzegł przed bojownikami m.in. z Polski, którzy udają się do jego kraju przed zaplanowaną na niedzielę drugą turą wyborów prezydenckich, by wesprzeć w nich jego konkurentkę, premier Julię Tymoszenko.
- Otrzymaliśmy informacje, że z Litwy i Polski wybierają się do nas tak zwani obserwatorzy, mamy też informacje, że przez Odessę przypłynie z Gruzji kilka statków z pasażerami - oświadczył w wypowiedzi dla stacji telewizyjnej "Akademia", przytaczanej przez agencję Interfax-Ukraina. - Zrozumiałe, że są to bojownicy i jadą tu, by przyjść z pomocą Tymoszenko - powiedział Janukowycz. Polityk dodał, że informacje te zostały już przekazane ukraińskiej Straży Granicznej, Służbie Bezpieczeństwa Ukrainy, oraz MSZ.

Bojownicy z Polski kontra pospolite ruszenie

Janukowycz podkreślił jednocześnie, że Partia Regionów Ukrainy, na czele której stoi, nie jest obecnie u władzy i nie posiada instrumentów, które pozwoliłyby zapobiec destabilizacji, oraz ingerencji obywateli obcych państw w proces wyborczy. - Odpowiedzi powinny udzielić obecne władze, a jeśli tego nie zrobią, zwołamy pospolite ruszenie i pokażemy im, czym jest naród ukraiński - oświadczył Janukowycz.

"Banalny tchórz"

Być może ze strachu przed owymi bojówkami Janukowycz nie pojawił się na debacie telewizyjnej z premier Julią Tymoszenko, swą konkurentką w zaplanowanej na 7 lutego drugiej turze wyborów prezydenckich. - Szkoda, że nie mogliśmy dziś zobaczyć innego Janukowycza, nie tego z plakatów, ani wyreżyserowanych klipów reklamowych. Jego sztab wyborczy po prostu go przed wami schował. To puste miejsce jest symboliczne: na nim nie ma nikogo. Nie chciałabym, by liderem naszego państwa stał się banalny tchórz - oświadczyła Tymoszenko.

Najpierw zaatakowali Gruzini...

Przed pierwszą turą wyborów prezydenckich, która odbyła się 17 stycznia, Partia Regionów ostrzegała, że głosowanie ma zostać zerwane przez dwa tysiące obserwatorów z Gruzji, którzy przyjechali wówczas do obwodu donieckiego, skąd Janukowycz się wywodzi. Jego sojusznicy stwierdzili wówczas, że obserwatorzy ci zostali przysłani przez prezydenta Gruzji Micheila Saakaszwilego w odpowiedzi na prośbę Julii Tymoszenko. Dowodem miało być opublikowane w internecie nagranie, w którym osoby o głosach przypominających Tymoszenko i Saakaszwilego rozmawiają telefonicznie o gruzińskich obserwatorach.

- Jeśli kierownictwo Gruzji nie udzieli oficjalnych wyjaśnień w tej sprawie, nie wykluczamy przystąpienia do dyskusji nad wprowadzeniem wiz dla gruzińskich obywateli - oświadczył wtedy Leonid Kożara, minister spraw zagranicznych w gabinecie cieni opozycji, której przewodzi Janukowycz. W wyborach 17 stycznia Janukowycz uzyskał 35,32 proc. poparcia, a Tymoszenko 25,05 proc. głosów.

PAP, arb