Prawie 6,5 mln zł ukradła w ciągu czterech lat z firmy swojego pracodawcy 39-letnia księgowa z Bytomia. Dzięki temu stać ją było na drogie modele audi i luksusowo urządzony dom. Teraz w areszcie czeka na proces. Grozi jej nawet osiem lat więzienia.
"W 1999 r. Anna S. była już skazana za podobne przestępstwo. Wówczas wyrządziła jednej z bytomskich firm szkodę wartości ok. 150 tys. zł. Nie poszła do więzienia, bo sąd wymierzył jej karę w zawieszeniu" - powiedział rzecznik bytomskiej policji, Adam Jakubiak.
Nowy pracodawca nic nie widział o kryminalnej przeszłości swojej księgowej. Gdy w 2003 r. przyjmował ją do pracy, zadowolił się jej pisemnym oświadczeniem o niekaralności. Po kilku latach pracy kobieta ponownie postanowiła poprawić swój standard życia na cudzy koszt.
"Po dokładnym przeanalizowaniu dokumentacji finansowej okazało się, że kobieta m.in. fałszując i podrabiając faktury oraz wyciągi bankowe spowodowała na rachunku firmy straty przekraczające 6,4 mln zł" - relacjonował rzecznik.
Miesięcznie księgowa była w stanie wyprowadzić w ten sposób z firmy od 30 do nawet ponad 100 tys. zł. Oszustwa długo pozostały niezauważone, bo w skali działalności spółki, przy kilkumilionowych miesięcznych obrotach, nie były to znaczące kwoty. Ponadto kobieta umiejętnie maskowała fałszerstwa.
Ukradzione pieniądze Anna S. przeznaczała na dostatnie życie - jej rodzina jeździła audi i mieszkała w luksusowo urządzonym domu. Teraz auto i nieruchomość księgowej zostały zajęte przez policję na poczet przyszłych kar i grzywien.
W styczniu tego roku, gdy oszustwa wyszły na jaw, prokurator zobowiązał podejrzaną do meldowania się trzy razy w tygodniu w komisariacie i wpłacenia 200 tys. zł kaucji. Kobieta wprawdzie zgłaszała się na policji, ale pieniędzy nie wpłaciła. W tej sytuacji sąd zdecydował o jej aresztowaniu na trzy miesiące.
Nowy pracodawca nic nie widział o kryminalnej przeszłości swojej księgowej. Gdy w 2003 r. przyjmował ją do pracy, zadowolił się jej pisemnym oświadczeniem o niekaralności. Po kilku latach pracy kobieta ponownie postanowiła poprawić swój standard życia na cudzy koszt.
"Po dokładnym przeanalizowaniu dokumentacji finansowej okazało się, że kobieta m.in. fałszując i podrabiając faktury oraz wyciągi bankowe spowodowała na rachunku firmy straty przekraczające 6,4 mln zł" - relacjonował rzecznik.
Miesięcznie księgowa była w stanie wyprowadzić w ten sposób z firmy od 30 do nawet ponad 100 tys. zł. Oszustwa długo pozostały niezauważone, bo w skali działalności spółki, przy kilkumilionowych miesięcznych obrotach, nie były to znaczące kwoty. Ponadto kobieta umiejętnie maskowała fałszerstwa.
Ukradzione pieniądze Anna S. przeznaczała na dostatnie życie - jej rodzina jeździła audi i mieszkała w luksusowo urządzonym domu. Teraz auto i nieruchomość księgowej zostały zajęte przez policję na poczet przyszłych kar i grzywien.
W styczniu tego roku, gdy oszustwa wyszły na jaw, prokurator zobowiązał podejrzaną do meldowania się trzy razy w tygodniu w komisariacie i wpłacenia 200 tys. zł kaucji. Kobieta wprawdzie zgłaszała się na policji, ale pieniędzy nie wpłaciła. W tej sytuacji sąd zdecydował o jej aresztowaniu na trzy miesiące.
PAP, im