W stolicy Somalii zginęło w środę co najmniej 11 cywili i czterech funkcjonariuszy służb bezpieczeństwa. Islamscy rebelianci wystrzelili serię pocisków moździerzowych z bazaru Bakara w Mogadiszu w kierunku bazy sił pokojowych Unii Afrykańskiej, na południu stolicy. Żołnierze Unii Afrykańskiej, którzy wspierają słaby rząd Somalii, odpowiedzieli na atak odpalając kilka rakiet. Niektóre z nich trafiły w bazar Bakara, inne w okoliczne dzielnice mieszkalne. Według tamtejszych mieszkańców, co najmniej 10 osób zostało zabitych.
Szef służb ratowniczych w Mogadiszu, Ali Muse, powiedział, że ambulanse przewiozły 15 osób do różnych szpitali w stolicy. Nieco wcześniej też do 15-minutowej strzelaniny, gdy 12 żołnierzy pojawiło się w komisariacie policyjnym, by odebrać swoje pensje. Policjanci odesłali ich do pałacu prezydenckiego. Wojskowi odmówili opuszczenia komendy i zaczęli strzelać.
Personel somalijskich sił bezpieczeństwa nie otrzymuje pensji regularnie i często grozi użyciem siły, ale środowy incydent to pierwszy przypadek, kiedy wojskowi rozpoczęli strzelaninę.
Rząd przejściowy prezydenta Somalii Szarifa Ahmeda jest bardzo słaby i kontroluje tylko część Mogadiszu, głównie dzięki pomocy sił AMISOM (Misja Unii Afrykańskiej w Somalii), które liczą 5,3 tys. żołnierzy. Od obalenia prezydenta Mohammeda Siada Barre w styczniu 1991 roku Somalia pogrążyła się w chaosie wojen domowych i konfliktów klanowych. Struktury państwowe praktycznie przestały działać.
PAP, arb