Brytyjski "The Independent" krytykuje decyzję premier Ukrainy Julii Tymoszenko, która zdecydowała się zaskarżyć w sądzie wyniki wyborów prezydenckich; w nagłówku komentarza redakcyjnego dziennik nazywa decyzję "niemądrą".
"Jeśli (Tymoszenko) swój zamiar wprowadzi w czyn, a nie jest znana z tego, że umie się taktownie wycofać, to się źle przysłuży sobie i swemu krajowi" - ostrzega dziennik.
O ostatnich wyborach prezydenckich na Ukrainie "The Independent" pisze, że były zupełnie inne niż poprzednie z 2004 roku, które wyniosły do władzy "pomarańczową" ekipę Wiktora Juszczenki i Julii Tymoszenko.
O ile wybory z 2004 r. były sfałszowane, co wywołało głębokie społeczne niezadowolenie i doprowadziło do ponownego głosowania, o tyle tym razem ich przebieg w obu rundach był ściśle monitorowany przez międzynarodowych obserwatorów, którzy uznali je za wolne i rzetelne.
"Rozczarowanie Ukraińców do życia politycznego dało o sobie znać w 18 miesięcy po zwycięstwie pomarańczowej rewolucji, a gospodarka odnotowała ostry spadek, po części w reakcji na globalną recesję. Z wyborami prezydenckimi łączono nadzieje, że bez względu na to, kto wygra, wykorzysta swój mandat do jednoczenia ludzi, a nie do ich dzielenia" - wskazuje dziennik.
"Tymoszenko, która była jednym z liderów pomarańczowej rewolucji, obrała obecnie przeciwny kurs. Szkoda, że sprawia wrażenie, jakby nie rozumiała, iż w demokracji stanie na czele odpowiedzialnej opozycji jest także szlachetnym i koniecznym powołaniem polityka" - dodaje "The Independent".
PAP, im
O ostatnich wyborach prezydenckich na Ukrainie "The Independent" pisze, że były zupełnie inne niż poprzednie z 2004 roku, które wyniosły do władzy "pomarańczową" ekipę Wiktora Juszczenki i Julii Tymoszenko.
O ile wybory z 2004 r. były sfałszowane, co wywołało głębokie społeczne niezadowolenie i doprowadziło do ponownego głosowania, o tyle tym razem ich przebieg w obu rundach był ściśle monitorowany przez międzynarodowych obserwatorów, którzy uznali je za wolne i rzetelne.
"Rozczarowanie Ukraińców do życia politycznego dało o sobie znać w 18 miesięcy po zwycięstwie pomarańczowej rewolucji, a gospodarka odnotowała ostry spadek, po części w reakcji na globalną recesję. Z wyborami prezydenckimi łączono nadzieje, że bez względu na to, kto wygra, wykorzysta swój mandat do jednoczenia ludzi, a nie do ich dzielenia" - wskazuje dziennik.
"Tymoszenko, która była jednym z liderów pomarańczowej rewolucji, obrała obecnie przeciwny kurs. Szkoda, że sprawia wrażenie, jakby nie rozumiała, iż w demokracji stanie na czele odpowiedzialnej opozycji jest także szlachetnym i koniecznym powołaniem polityka" - dodaje "The Independent".
PAP, im