Buzek: tak dla parytetów
Buzek przypomniał, że kwoty lub parytety obowiązują w 45 krajach na świecie, co świadczy o tym, że nie jest to rozwiązanie sprzeczne z zasadami demokracji. Dodał, że w większości państw jest to mechanizm czasowy, jego zdaniem także w Polsce rozwiązania ułatwiające kobietom udział w życiu publicznym będą potrzebne tylko przez jakiś czas. Przypomniał, że choć w nie wszystkich krajach parytety się sprawdziły, nigdzie nie doprowadziły do zmniejszenia liczby kobiet w polityce.
Komorowski: nie dla parytetów
Nieprzekonany do parytetu pozostaje marszałek Bronisław Komorowski. - Problem jest natury dyskusyjnej, ale po to trafia do Sejm, żeby być tu dyskutowany, omawiany, aby tu ucierano poglądy w kwestiach tak istotnych, jak zwiększenia szans na aktywną postawę kobiet w mechanizmach demokratycznych. Nikt nie neguje tego, że jest problem za małej obecności kobiet w życiu publicznym i czasami w zawodowym. Celem, co do którego wszyscy są zgodni, jest zwiększenie roli kobiet i aktywności w życiu społecznym i zawodowym. Pytanie, jaką metodę obrać, aby ten cel osiągnąć jak najlepiej z jak najmniejszymi stratami - mówił marszałek, namawiając do rzetelnej debaty nad projektem.
W poniedziałek pełnomocnik rządy ds. równego traktowania Elżbieta Radziszewska powiedziała, że ustawa wprowadzająca parytety byłaby niezgodna z konstytucją, o czym świadczą ekspertyzy prawników. Z tym punktem widzenia polemizował dr Adam Bodnar z Helsińskiej Fundacji Praw Człowieka. - Ja się głęboko z tymi opiniami nie zgadzam, nie zgadzają się także inne osoby ze świata prawa konstytucyjnego, jak prof. Wiktor Osiatyński, który już przygotował swoją opinię i przekazał Kongresowi, prof. Roman Wieruszewski, który ma swoją opinię dzisiaj dostarczyć - mówił Bodnar.PAP, arb