Wicemistrz olimpijski z Turynu nie miał do tej pory szczęścia w Whistler. W inaugurującym zawody sprincie spadł w trakcie rywalizacji gęsty śnieg. Sikora nie miał szans by pokonać pogodę i zajął 29. miejsce. Dwa dni później, w biegu na dochodzenie, wyruszył na trasę z ponad dwuminutową stratą i uplasował się na 18. pozycji. Przed biegiem indywidualnym na 20 km jest bardzo dobrej myśli. - Tu każdy zawodnik sam musi rozłożyć siły. Pracować równo przez cały dystans i mam nadzieję, że nie popełnię tych samych błędów na strzelnicy co poprzednio. Każdy niecelny strzał kosztowałby mnie karną minutę - powiedział Sikora.
Nie chce mówić jednak o prognozach. - Nie ma co robić obliczeń. Nie wiem bowiem jak reszta zawodników wystartuje i byłoby to bez sensu. Muszę pokazać się z jak najlepszej strony i tyle. Mogę tylko powiedzieć, że będzie dobrze.
Wśród najgroźniejszych rywali Polak wymienia Niemca Michaela Greisa, Norwega Emila Hegle Svendsena i Francuza Vincenta Jay, który w dotychczasowych startach w Whistler zdobył dwa medale - złoto w sprincie i brąz na dochodzenie. Jaka pogoda byłaby najlepsza? - Chciałbym, by warunki przez cały bieg były niezmienne. Z tym jednak będzie trudno. Myślę, że przez półtorej godziny rywalizacji nie ma na to szans - ocenił nasz czołowy biathlonista.
PAP, arb