„Wprost” dotarł do treści listu Kancelarii Prezydenta w sprawie uroczystości w Katyniu wysłanego do ambasadora Rosji. Korespondencja jest precyzyjna i nie pozostawia wątpliwości: Lech Kaczyński wybiera się na obchody i liczy na udział w nich prezydenta Rosji Dmitrija Miedwiediewa. Ambasada Rosji utrzymywała do tej pory, że „nie otrzymała żadnych konkretnych propozycji w sprawie udziału prezydenta Polski”. – Rosyjscy dyplomaci chcieli nas rozegrać – twierdzi wiceszef sejmowej komisji spraw zagranicznych Karol Karski (PiS).
„Właśnie w takim duchu pojednania, refleksji i pamięci o polskich i rosyjskich ofiarach, lecz także z nadzieją patrząc w przyszłe pokolenia, Prezydent RP Lech Kaczyński chciałby wspólnie z Prezydentem Federacji Rosyjskiej Dmitrijem Miedwiediewem pochylić się nad grobami polskich i rosyjskich ofiar, jakie spoczywają w lesie katyńskim. Okazją do tego jest zbliżająca się siedemdziesiąta rocznica wymordowania polskich jeńców przypadająca w kwietniu br. (…) W związku z tym chciałbym zaprosić Pana Ambasadora do Pałacu Prezydenckiego" – czytamy w liście, do którego treści dotarł „Wprost". Pismo nosi datę 27 stycznia 2010 roku, a podpisanym pod nim jest minister w Kancelarii Prezydenta Mariusz Handzlik.
Korespondencja prezydenckiej administracji kilka dni temu wywołała polityczną burzę. Zaczęło się od wypowiedzi ambasadora Rosji Władimira Grinina, który stwierdził, że jego placówka nie otrzymała z Kancelarii Prezydenta informacji o tym, że Lech Kaczyński chce wziąć udział w uroczystościach w Katyniu. Dzień później służba prasowa ambasady Rosji wydała oświadczenie. Według komunikatu Grinin powiedział jedynie, że „ambasada nie otrzymała żadnych konkretnych propozycji w sprawie udziału Prezydenta Polski w uroczystościach w Katyniu". „Jak również nie było ich w piśmie Kancelarii Prezydenta Polski. Co dotyczy zamiaru L. Kaczyńskiego do złożenia wizyty w Katyniu, o tym oczywiście wiemy" - napisano na stronie rosyjskiej placówki.
Zdaniem posła PiS Karola Karskiego treść listu, do której dotarł „Wprost", rzuca nowe światło na zachowanie rosyjskich dyplomatów. - Z pewnością nie widać oznak dobrej woli ze strony ambasady Rosji. Władimir Grinin jest doświadczonym dyplomatą i jego działania należy odbierać jako chęć rozgrywania polskich polityków – mówi „Wprost".