Sekuła nie obawia się utraty stanowiska. Jak powiedział, nawet jeśli na głosowanie w jego sprawie nie przyszedłby Franciszek Stefaniuk (PSL), PiS nie będzie miało większości, by go odwołać. W komisji zasiada 7 posłów: 3 z PO, 2 z PiS i po 1 z Lewicy i PSL. W przypadku gdy tyle samo posłów opowiada się za i przeciw - propozycja nie przechodzi.
Przewodniczący komisji jest zdania, że wniosek - w związku z tym, że jest konsekwencją decyzji komitetu politycznego PiS - narusza wręcz autonomię Sejmu. "Komitet polityczny PiS poszedł za daleko, nie powinien ingerować w wewnętrzne sprawy komisji. To próba podporządkowania Sejmu decyzjom gremiów partyjnych" - ocenił Sekuła.
Wniosek o jego odwołanie złożyli wprawdzie w miniony piątek zasiadający w komisji posłowie PiS Beata Kempa i Zbigniew Wassermann, jednak już w pierwszej połowie lutego zdecydował o tym komitet polityczny ich ugrupowania.
Sekuła nie chciał powiedzieć, czy będzie polemizował z argumentami wysuwanymi przez polityków PiS. "To jest decyzja stricte polityczna, nie merytoryczna, w związku z tym zastanawiam się, czy w ogóle odnosić się do tego merytorycznie" - stwierdził.
Wśród zarzutów posłów opozycji pod adresem Sekuły znalazło się "wybranie prezydium komisji w sposób naruszający standardy jej funkcjonowania". Wassermann argumentował ponadto, że przewodniczący źle organizuje prace komisji i źle prowadzi jej posiedzenia. Jak mówił, zbyt wiele było sytuacji, w których komisja, zamiast dążyć do rzetelnych ustaleń, prowadziła w "szaleńczo-ekspresowym tempie" swoje przesłuchania.
Nowak na rozgrzewkę
Przed głosowaniem ws. Sekuły posłowie przesłuchają byłego szefa gabinetu politycznego premiera Donalda Tuska - Sławomira Nowaka (PO). O włączenie go do listy świadków komisji wnieśli posłowie PiS. Przypominali, że brał on udział w sierpniu 2008 roku w spotkaniu dotyczącym przebiegu prac nad projektem zmian w ustawie hazardowej, na którym była mowa o dopłatach do gier.
W spotkaniu tym oprócz niego uczestniczyli: wiceminister finansów Jacek Kapica, ówczesny szef Komitetu Stałego Rady Ministrów Zbigniew Derdziuk oraz minister w Kancelarii Premiera Michał Boni. Omówiono na nim notatkę Kapicy - z 28 lipca 2008 r. - na temat przebiegu prac nad projektem zmian w ustawie hazardowej i wątpliwości związanych z tempem prac nad nim.
Wiceminister finansów odnotował w niej uwagi resortu gospodarki sprzeciwiające się 10-procentowym dopłatom do gier. Kapica pisał, że uwagi wpłynęły po rozpatrzeniu projektu przez Komitet Stały Rady Ministrów (posiedzenie komitetu odbyło się 17 lipca 2008 r.) Spotkanie zakończyło się konkluzją, że Komitet Stały szybko zamknie prace nad projektem i rekomenduje wprowadzenie dopłat do gier - co stało się 18 września 2008 r.
"Przypomnę, że z tego spotkania nie sporządzono żadnej notatki. I przypomnę, że jakoś tak dziwnie się składa, że między innymi po tym spotkaniu przez około pół roku prace nad ustawą zostały spowolnione" - uzasadniała potrzebę wezwania Nowaka Beata Kempa.
Z zeznań Kapicy przed komisją wynika, że notatkę ws. przebiegu prac nad nowelizacją ustawy hazardowej kazał mu sporządzić właśnie Nowak. Według wiceministra, szef gabinetu politycznego premiera prosił o przedstawienie "informacji dotyczącej realizacji procesu legislacyjnego projektu ustawy o grach i zakładach wzajemnych, również w kontekście wprowadzenia tam dopłat".
Zdaniem Sekuły wezwanie Nowaka przed komisję to nieporozumienie. "Uważam, że nie ma najmniejszej szansy, żeby to przesłuchanie wniosło coś do badania procesu legislacyjnego, bo pan Sławomir Nowak nijak był w tym procesie aktywny" - ocenił szef komisji. Przypomniał, że w sprawie spotkania z 2008 r. był już przesłuchany Derdziuk.
Początkowo we wtorek przed komisją miał również stanąć były prezes Totalizatora Sportowego Sławomir Sykucki (przygotowywał córkę Ryszarda Sobiesiaka Magdalenę do rozmów o pracę w zarządzie TS), jednak - jak poinformował Sekuła - przysłał on zwolnienie lekarskie i nie będzie zeznawał w wyznaczonym terminie.PAP, mm