Prokuratura domaga się roku więzienia w zawieszeniu na dwa lata dla ppłk Marka Miłosza, oskarżonego o umyślne sprowadzenie ryzyka katastrofy i nieumyślne spowodowanie wypadku śmigłowca z ówczesnym premierem Leszkiem Millerem na pokładzie.
Według prokuratora, Miłosz powinien był przewidzieć ryzyko oblodzenia, które - jak ustaliła Komisja Badania Wypadków Lotniczych - było przyczyną wyłączenia silników i rozbicia śmigłowca.
Zdaniem prokuratora, Miłosz mimo ryzyka oblodzenia, nie włączył ręcznego trybu instalacji przeciwoblodzeniowej, pozostawiając ją w trybie automatycznym.
Obrona przekonywała, że Miłosz nie wiedział o grożącym oblodzeniu, ponieważ takiego ostrzeżenia nie zawierały dostarczone mu komunikaty meteorologiczne, a temperatura w momencie startu wynosiła ponad plus pięć stopni Celsjusza.
Zdaniem prokuratora, Miłosz mimo ryzyka oblodzenia, nie włączył ręcznego trybu instalacji przeciwoblodzeniowej, pozostawiając ją w trybie automatycznym.
Obrona przekonywała, że Miłosz nie wiedział o grożącym oblodzeniu, ponieważ takiego ostrzeżenia nie zawierały dostarczone mu komunikaty meteorologiczne, a temperatura w momencie startu wynosiła ponad plus pięć stopni Celsjusza.
PAP, im