Zdaniem Biskupa zwlekanie z ogłoszeniem kandydatury Pawlaka jest próbą podtrzymania zainteresowania mediów PSL-em. - Jak widać na przykładzie Szmajdzińskiego, nie warto zgłaszać się zbyt wcześnie, bo w tej chwili szum medialny na jego temat całkowicie ucichł – zauważa politolog. Z kolei według dr. Chwedoruka wystawienie Pawlaka w wyborach nie jest jednak jeszcze przesądzone, a zwłoka wynika ze względów taktycznych. - Ludowcy zawsze byli ostrożni. Teraz też będą oczekiwali na rozwój wypadków. W sytuacji niekorzystnej Pawlak nie będzie najprawdopodobniej chciał kandydować – uważa Chwedoruk. Zdaniem politologa PSL jest również w niezręcznej sytuacji ze względu na koalicję z PO i możliwość starcia w kampanii między dwoma członkami rządu – wicepremier Waldemarem Pawlakiem i ministrem spraw zagranicznych Radosławem Sikorskim.
Politycy PO nie widzą jednak w tej ostatniej sytuacji niczego złego. – Wystawienie kandydata to decyzja PSL, które jest odrębną od PO partią. Rywalizacja, nawet w koalicji, jest wskazana o ile odbywa się w atmosferze wzajemnego szacunku i kultury – uważa wiceprzewodniczący klubu PSL Waldy Dzikowski.O co więc chodzi i po co PSL przed wyłonieniem kandydata organizuje debatę na temat urzędu prezydenta? Politycy PSL tłumaczą, że zależy im na dyskusji ze społeczeństwem na temat wizji prezydentury. - W jej wyniku chcemy uzyskać jasną wizję tego jakiego prezydenta potrzebuje społeczeństwo. Chcemy pokazać, że stanowisko prezydenta powinno być niepartyjne, tak jak prezydentury Kwaśniewskiego czy Kaczyńskiego. Nie mają też sprzyjać interesowi partyjnemu – wyjaśnia w rozmowie z Wprost24 minister rolnictwa Marek Sawicki. Jego zdaniem debata nie zmieni decyzji partii, zgodnie z którą najlepszym kandydatem PSL na prezydenta byłby Waldemar Pawlak. - Nie wydaje się on specjalnie wzbraniać od kandydowania – uważa Sawicki. Minister rolnictwa i dawny rywal Pawlaka do władzy w PSL pozostawia jednak pewien margines niepewności. - Jeśli w trakcie debaty dojdą nas głosy, że działacze w terenie chcą innego kandydata, to niewykluczone, że będziemy chcieli poszukać jeszcze kogoś innego.
Sawicki zwraca również uwagę, że zgłaszanie kandydata w wyborach przed ogłoszeniem ich terminu to falstart i sugeruje, że dopóki marszałek Sejmu nie ogłosi terminu elekcji wszystko może się zdarzyć. – Nawet wybrany w prawyborach kandydat PO może okazać się zbyt słaby w sondażach i być może Platforma będzie musiała znaleźć innego pretendenta do prezydentury – mówi Sawicki.
Z kolei szef klubu PSL Stanisław Żelichowski tłumaczy, że organizowana przez PSL dyskusja o prezydenturze ma mieć walor edukacyjny. - Dziś społeczeństwo się gubi. Często spotykam się z pytaniami po co w ogóle wybierać prezydenta?. Chcemy więc zorganizować taką powszechną debatę, która pokaże realną rolę prezydenta, szczególnie w obliczu wyzwań następnej kadencji – tłumaczy Żelichowski.Czy jednak nie chodzi o to, że Waldemar Pawlak obawia się powtórzenia scenariusza z Jarosławem Kalinowskim w roli głównej? W 2005 roku Kalinowski, ówczesny lider partii uzyskał w wyborach poparcie rzędu 1,85 procent – ponad ośmiokrotnie gorszy od Andrzeja Leppera. W efekcie stracił władzę w PSL, a dziś znajduje się na „politycznym wygnaniu" w europarlamencie. Czy Pawlak zwlekając z kandydowaniem chce uniknąć losu swojego poprzednika?