Gronkiewicz-Waltz poinformowała też, że komisja prawyborcza zajęła się tylko jednym przypadkiem złamania regulaminu prawyborów. Chodzi o Janusza Palikota, który napisał na blogu o kandydatach, że "choć obaj są formalnie kandydatami Platformy, to w sensie merytorycznym i politycznym jest to wybór pomiędzy kandydatem PO (Bronisław Komorowski) i kandydatem PO-PiS-u (Radek Sikorski), a może nawet PiS-u". Komisja prawyborcza zarekomendowała wyciągnięcie konsekwencji dyscyplinarnych wobec Palikota, ostatecznie na wniosek Komorowskiego i Sikorskiego nie zrobiono tego. Jednak Palikot zdecydował się do końca prawyborów nie zabierać głosu w mediach. - Było kilka innych zgłoszeń złamania regulaminu - pisemnych i telefonicznych, ale uznaliśmy, że nie są to znaczące jakościowo przypadki. Gdyby to się powtarzało, to oczywiście podjęlibyśmy je, ale to były jednorazowe zgłoszenia - powiedziała Gronkiewicz-Waltz.
Gronkiewicz-Waltz nazwała prawybory eksperymentem "demokratyzującym" i "ożywiającym" Platformę. Podkreśliła, że Sikorski i Komorowski zaistnieli już w świadomości społecznej jako potencjalni kandydaci na prezydenta, co było szczególnie ważne po rezygnacji Donalda Tuska, który był naturalnym kandydatem Platformy na to stanowisko. Prezydent Warszawy oceniła, że na frekwencję w prawyborach będzie miał wpływ m.in. fakt, że część członków partii nie poinformowała swoich kół o przeprowadzkach, zatem karty do głosowania zostały wysłane na stare adresy.
PAP, arb