"Potrzeba zorganizowania powtórnej ceremonii pojawiła się u polskiego prezydenta po tym, gdy dowiedział się, że Donald Tusk przyjął zaproszenie Władimira Putina do wspólnego odwiedzenia Katynia" - informuje rosyjska gazeta.
"Wriemia Nowostiej" podkreśla, że "służby protokolarne musiały się sporo napracować, aby znaleźć wyjście z niezręcznej sytuacji, powstałej z powodu rywalizacji wewnątrz polskich elit politycznych". "W efekcie w Warszawie postanowiono zorganizować podróże premiera i prezydenta w różne dni" - przekazuje dziennik.
Według "Wriemia Nowostiej", "obecna wizyta szefa państwa polskiego została określona jako prywatna - jego spotkania z rosyjskim kolegą Dmitrijem Miedwiediewem nie przewidziano".
Gazeta podaje również, że "w administracji polskiego prezydenta podkreślono, iż to właśnie 10 kwietnia w Katyniu odbędą się uroczystości państwowe". "Wszelako przygotowania do nich stłumiło głośne echo uroczystości z 7 kwietnia, kiedy to Władimir Putin i Donald Tusk wspólnie uczcili pamięć ofiar stalinowskich represji" - pisze "Wriemia Nowostiej".
Dziennik informuje, że "w dniu spotkania dwóch premierów w Katyniu polskie proprezydenckie media przepowiadały +rozczarowanie+, a nawet nazywały przedsięwzięcia z udziałem Putina i Tuska +łyżką miodu w beczce dziegciu+".
"W publikacjach tych widać było jawną nieprzyjaźń wobec obecnego kursu polskiego rządu, dążącego do poprawy stosunków z Rosją" - ocenia "Wriemia Nowostiej".
Gazeta przypomina, że Lech Kaczyński był już w Katyniu 17 września 2007 roku, "w rocznicę wkroczenia wojsk radzieckich do Polski w 1939 roku, kiedy to internowano polskich oficerów, policjantów i funkcjonariuszy służb granicznych".