W komentarzu, zatytułowanym: "Przeznaczenie narodu" czołowy publicysta "La Repubblica" Lucio Caracciolo zwrócił uwagę na cztery zbiegi okoliczności, które jego zdaniem skłaniają do myślenia. Po pierwsze - zauważył - członkowie delegacji lecieli starym odrzutowcem radzieckiej produkcji na uroczystości do Katynia. Przypomniał, że Rosjanie wypierali się tej zbrodni aż do 1990 roku, zaś pozostaje ona przedmiotem "wzajemnych oskarżeń, podejrzeń i manipulacji do tej pory podminowując szczególne stosunki rosyjsko-polskie". Po drugie, wymienił, Smoleńsk został wybrany przed dwoma laty na jedną z dwóch siedzib, obok Warszawy, domów historii polsko-rosyjskiej, symboli pojednania. Po trzecie, napisał włoski publicysta, należy odnotować zbieg okoliczności w czasie między katastrofą o początkiem budowy gazociągu Nord Stream, nazywanego w Warszawie - zaznaczył - "gazociągiem Ribbentrop-Mołotow". Po czwarte, podkreślono w artykule, znaczące jest to, że na pokładzie samolotu był ostatni prezydent na uchodźctwie Ryszard Kaczorowski, reprezentant emigracyjnych władz, które w czasie drugiej wojny światowej i po niej "podtrzymywały płomień niepodległości".
Zdaniem włoskiego komentatora wraz ze śmiercią Lecha Kaczyńskiego, tej "straszliwej ludzkiej tragedii", następuje także zmierzch "idei Polski", jaką on uosabiał. Wśród licznych artykułów na temat szoku i żałoby w Polsce na łamach włoskiego dziennika przytacza się słowa byłego prezydenta Lecha Wałęsy: "to drugi Katyń".
PAP, arb