Tylko co piąty człowiek jest zadowolony ze swojego życia seksualnego
Pod ciosami badań naukowych i statystyk coraz bardziej kruszy się mit latin lover, ognistego Włocha, zdolnego zaspokoić wszystkie potrzeby erotyczne dam, i wyłania się wizerunek pośpiesznego i zakompleksionego konsumenta płatnej miłości. W tych samych badaniach znacznie gorzej wypadają jednak Włoszki; dość powiedzieć, że aż co trzecia deklaruje, iż nie pamięta swojego "pierwszego razu".
Instytut nazywa się Roper Search Worldwide, ma siedzibę w Nowym Jorku i znany jest z rygorystycznego stosowania naukowych metod w celu przeprowadzenia niekoniecznie rutynowych badań demoskopijnych. Firma zdobyła światowy rozgłos dwa lata temu, kiedy przeprowadziła zakrojoną na niezwykłą skalę ankietę na temat życia seksualnego mieszkańców dziewiętnastu państw świata. Jej rezultaty były zaskakujące. Okazało się, że tylko co piąta osoba zadowolona jest ze swego życia erotycznego (20 proc. mężczyzn i 18 proc. kobiet). Średnią zawyżają trzydziestolatki, najbardziej usatysfakcjonowane swoimi doznaniami, a zaniżają sześćdziesięciolatki, w ogromnej większości bagatelizujące ich wagę.
Najbardziej zadowoleni ze swojego życia seksualnego są mieszkańcy Wenezueli (aż 46 proc. ankietowanych odczuwa z tego powodu przyjemność). Potem następuje długa przerwa i na drugim miejscu pojawiają się Brazylijczycy (27 proc. respondentów deklaruje zadowolenie). Kolejne miejsca zajmują Meksykanie i Hindusi (26 proc.; "Kamasutra" się przydaje!), Francuzi i Australijczycy (25 proc.), o dziwo, słynący ze wstrzemięźliwości Brytyjczycy (23 proc.), Nigeryjczycy (22 proc.), Duńczycy (21 proc.), Argentyńczycy (20 proc.), Hiszpanie (18 proc.), Węgrzy (17 proc.) i Ukraińcy (15 proc.). Najbardziej niezadowoleni ze swojego życia erotycznego są mieszkańcy Hongkongu - aż 95 proc. ankietowanych nieszczęśników deklaruje, że nic przyjemnego ich w łóżku nie spotyka. Zaraz za nimi znajdują się Rosjanie (6 proc. zadowolonych) i Chińczycy, choć zważywszy ich liczbę, nikt by nie powiedział, że tylko 9 proc. znajduje przyjemność we współżyciu damsko-męskim.
Polacy jak w każdej klasyfikacji dotyczącej tego tematu plasują się niewiele wyżej - aż 88 proc. rodaków uważa seks za przykry obowiązek, za co podziękować można z pewnością politykom, nie dopuszczającym do szkół przedmiotu wychowanie seksualne. O ile kiepska lokata Polaków nie stanowi zaskoczenia, o tyle niespodzianką jest fakt, że idą łeb w łeb z ognistymi Włochami. Prysł mit casanowy, prysł wizerunek czułych, szczodrych i wyrafinowanych kochanków. Dogłębniejsze badania uczyniły z nich zakompleksionych, nieudolnych, a przede wszystkim pospiesznych konsumentów miłości. Na ostatnim kongresie włoskich seksuologów wyszło na jaw, że już dwa lata po ślubie średnia długość stosunku płciowego przeciętnej włoskiej pary nie przekracza dziesięciu minut!
Oczywiście to tylko średnia. Z dokładniejszej analizy wynika, że najwytrwalsi w łóżku są hydraulicy i - nie wiedzieć czemu - dentyści, którym akt płciowy zajmuje 18 minut. Na kolejnych miejscach dobrego imienia Latynosów bronią architekci (16 minut) i inżynierowie (15 minut). Uwaga panie! Najszybsi pod tym względem są menedżerowie. Przyzwyczajeni, że czas to pieniądz, zamykają całą sprawę w pięć minut! A kobiety? Najcieplejsze są nauczycielki, szczytujące już po dwunastu minutach, a najwięcej trzeba się napracować przy pozbawionych zawodu gospodyniach domowych - prawie pół godziny.
Generalnie w kwestiach damsko-męskich gorzej od Włochów wypadają tylko Włoszki. Na przykład aż 49 proc. czytelniczek tygodnika "Vent’anni" nie jest zainteresowanych uprawianiem seksu, a większość z nich uważa za celowe publiczne manifestowanie swej wstrzemięźliwości. Spośród pozostałych 51 proc. aż 12 proc. jest zdania, że seks jest obowiązkiem, a nie przyjemnością, i to dopiero po ślubie. Prawie połowa Włoszek wychodzi z założenia, że współżycie płciowe doskonale można zastąpić innymi czynnościami: przede wszystkim jedzeniem, potem medytacją. Dwudziestolatki coraz chętniej zamiast seksu wybierają sport, bo nie dość, że można mieć z tego satysfakcję, to jeszcze zyskuje na tym sylwetka i znika cellulitis. I tylko 5 proc. zastępuje współżycie chałupniczym do it yourself, czyli autoerotyzmem.
Co najbardziej podnieca młode Włoszki? Z ankiet wynika, że wstrząsające wrażenie robią na nich długie i śmiałe męskie spojrzenia, zwłaszcza te, które z twarzy przechodzą na nogi (59 proc. dwudziestolatek uważa to za najskuteczniejszą podnietę zaraz po pocałunku w usta, który powoduje drżenie u 84 proc. dziewcząt). 70 proc. odnotowuje u siebie zmiany fizjologiczne na skutek głaskania po twarzy oraz gdy przypadkowo młody mężczyzna dotknie ich biustu. Co z tego, że dziewczyny się podniecają, kiedy potem aż w 90 proc. czar pryska, ponieważ wydaje im się, iż wzbudzający ich pożądanie mężczyźni są niedomyci. 63 proc. dziewcząt deklaruje, że odrażające jest dla nich nadmierne owłosienie partnera. Nie mają wielkich szans również panowie o opadających ramionach, w pogniecionej lub obszarpanej bieliźnie i lekko sflaczałe tłuścioszki.
W takiej sytuacji trudno się więc dziwić, że jedna 40-latka na trzy nie pamięta partnera, z którym odbyła swój "pierwszy raz". Prawie połowa zdecydowała się nań między szesnastym a osiemnastym rokiem życia, 16 proc. zrobiło to wcześniej, a tylko 9 proc. po ukończeniu dwudziestego roku życia. Jedna czwarta ankietowanych deklaruje, że zdecydowała się na współżycie wyłącznie z chęci dorównania swoim koleżankom. 28 proc. obawiało się rozczarowania partnera, 14 proc. żałowało, że nie włożyło na tę okazję bardziej eleganckiej bielizny, a 12 proc., iż nie dokonało dokładniejszej depilacji. I tylko 8 proc. miało wystarczająco dużo zimnej krwi, by zadbać o należne zabezpieczenie. Ale w 56 proc. to właśnie Włoszki wychodzą z inicjatywą miłosną. Młodzi mężczyźni, zdezorientowani docierającymi do nich sprzecznymi i przypadkowymi informacjami na temat współżycia płciowego, oczekują, że to właśnie kobieta da im czytelny znak, że mogą rozpocząć starania. Jest to zjawisko coraz powszechniejsze w społeczeństwach, w których system prawny daje paniom zdecydowane poparcie w obronie przed sexual harassement.
Włosi zdecydowanie preferują kobiety dominujące. 33 proc. deklaruje, że ich partnerka powinna być typem szefa, twarda i zdecydowana. 60 proc. z nich uważa, że kobieta ma przewagę nad mężczyzną. Zdaniem miesięcznika "Maxim", 28 proc. panów pragnie stosunku z kobietą przedsiębiorczą, która pracuje na eksponowanym stanowisku. Właśnie takie panie dają im poczucie satysfakcji ze zdobyczy. 19 proc. chciałoby partnerki sympatycznej i obdarzonej dużym poczuciem humoru (niekiedy jest to cecha po prostu niezbędna, inaczej ze stosunku nici), a tylko 13 proc. pozostało przy stereotypie panatadeuszowej Zosi, czyli kobiety "słodkiej, uczuciowej i romantycznej".
Wszystko to są symptomy zmian zachodzących w społeczeństwie włoskim. Uświęcona tysiącletnią tradycją rola kobiety (niewolnicy przy garach i dzieciach) radykalnie zmieniła się po referendum w sprawie rozwodu (1974 r.) i aborcji (1981 r.). Co nie zmienia faktu, że wychowanie seksualne w tym kraju napotyka na podobne opory co w Polsce. Na przykład komiks w sprawie zagrożenia AIDS, rozprowadzany w szkołach w roku 1992 i nawołujący do stosowania prezerwatyw, wycofany został przez ówczesną chadecką minister oświaty jako nieprzyzwoity.
Być może dlatego Włosi należą do największych w Europie "konsumentów" prostytucji. Nie ma właściwie miesiąca, żeby jakiś burmistrz nie wydał wojny płatnemu seksowi, urządzając prawdziwe polowania na przedstawicielki najstarszego zawodu świata. A gdy to nie skutkuje, obrońcy moralności dobierają się do klientów, wlepiając im mandaty i nawet wysyłając ich żonom zawiadomienia, gdzie to też męża przyłapano.
Niespodziewaną konsekwencją tych nieprzebranych pokładów kompleksów seksualnych jest też popularność Internetu. Cenzura obyczajowa dotarła nawet do małych prywatnych stacji tele-wizyjnych, zezwalając im na pokazywanie golizn wyłącznie po północy i to tylko "od pasa w górę". W takiej sytuacji poszukiwacze bezproblemowego seksu rzucili się do żeglowania po cyberprzestrzeni. Każdy liczący się włoski portal oferuje dostęp do poszukiwanych stron już w homepage’u. Istnieje jednak zaledwie kilka adresów, pod którymi Włoch może odnaleźć odpowiedź na dręczące go pytania na temat seksu. Niestety, w przeciwieństwie do analogicznych witryn amerykańskich (goaskalice.columbia.edu, thriveonline.com, sexhealth.org, sexuality.org, lovelife.com) nie są one interaktywne.
Instytut nazywa się Roper Search Worldwide, ma siedzibę w Nowym Jorku i znany jest z rygorystycznego stosowania naukowych metod w celu przeprowadzenia niekoniecznie rutynowych badań demoskopijnych. Firma zdobyła światowy rozgłos dwa lata temu, kiedy przeprowadziła zakrojoną na niezwykłą skalę ankietę na temat życia seksualnego mieszkańców dziewiętnastu państw świata. Jej rezultaty były zaskakujące. Okazało się, że tylko co piąta osoba zadowolona jest ze swego życia erotycznego (20 proc. mężczyzn i 18 proc. kobiet). Średnią zawyżają trzydziestolatki, najbardziej usatysfakcjonowane swoimi doznaniami, a zaniżają sześćdziesięciolatki, w ogromnej większości bagatelizujące ich wagę.
Najbardziej zadowoleni ze swojego życia seksualnego są mieszkańcy Wenezueli (aż 46 proc. ankietowanych odczuwa z tego powodu przyjemność). Potem następuje długa przerwa i na drugim miejscu pojawiają się Brazylijczycy (27 proc. respondentów deklaruje zadowolenie). Kolejne miejsca zajmują Meksykanie i Hindusi (26 proc.; "Kamasutra" się przydaje!), Francuzi i Australijczycy (25 proc.), o dziwo, słynący ze wstrzemięźliwości Brytyjczycy (23 proc.), Nigeryjczycy (22 proc.), Duńczycy (21 proc.), Argentyńczycy (20 proc.), Hiszpanie (18 proc.), Węgrzy (17 proc.) i Ukraińcy (15 proc.). Najbardziej niezadowoleni ze swojego życia erotycznego są mieszkańcy Hongkongu - aż 95 proc. ankietowanych nieszczęśników deklaruje, że nic przyjemnego ich w łóżku nie spotyka. Zaraz za nimi znajdują się Rosjanie (6 proc. zadowolonych) i Chińczycy, choć zważywszy ich liczbę, nikt by nie powiedział, że tylko 9 proc. znajduje przyjemność we współżyciu damsko-męskim.
Polacy jak w każdej klasyfikacji dotyczącej tego tematu plasują się niewiele wyżej - aż 88 proc. rodaków uważa seks za przykry obowiązek, za co podziękować można z pewnością politykom, nie dopuszczającym do szkół przedmiotu wychowanie seksualne. O ile kiepska lokata Polaków nie stanowi zaskoczenia, o tyle niespodzianką jest fakt, że idą łeb w łeb z ognistymi Włochami. Prysł mit casanowy, prysł wizerunek czułych, szczodrych i wyrafinowanych kochanków. Dogłębniejsze badania uczyniły z nich zakompleksionych, nieudolnych, a przede wszystkim pospiesznych konsumentów miłości. Na ostatnim kongresie włoskich seksuologów wyszło na jaw, że już dwa lata po ślubie średnia długość stosunku płciowego przeciętnej włoskiej pary nie przekracza dziesięciu minut!
Oczywiście to tylko średnia. Z dokładniejszej analizy wynika, że najwytrwalsi w łóżku są hydraulicy i - nie wiedzieć czemu - dentyści, którym akt płciowy zajmuje 18 minut. Na kolejnych miejscach dobrego imienia Latynosów bronią architekci (16 minut) i inżynierowie (15 minut). Uwaga panie! Najszybsi pod tym względem są menedżerowie. Przyzwyczajeni, że czas to pieniądz, zamykają całą sprawę w pięć minut! A kobiety? Najcieplejsze są nauczycielki, szczytujące już po dwunastu minutach, a najwięcej trzeba się napracować przy pozbawionych zawodu gospodyniach domowych - prawie pół godziny.
Generalnie w kwestiach damsko-męskich gorzej od Włochów wypadają tylko Włoszki. Na przykład aż 49 proc. czytelniczek tygodnika "Vent’anni" nie jest zainteresowanych uprawianiem seksu, a większość z nich uważa za celowe publiczne manifestowanie swej wstrzemięźliwości. Spośród pozostałych 51 proc. aż 12 proc. jest zdania, że seks jest obowiązkiem, a nie przyjemnością, i to dopiero po ślubie. Prawie połowa Włoszek wychodzi z założenia, że współżycie płciowe doskonale można zastąpić innymi czynnościami: przede wszystkim jedzeniem, potem medytacją. Dwudziestolatki coraz chętniej zamiast seksu wybierają sport, bo nie dość, że można mieć z tego satysfakcję, to jeszcze zyskuje na tym sylwetka i znika cellulitis. I tylko 5 proc. zastępuje współżycie chałupniczym do it yourself, czyli autoerotyzmem.
Co najbardziej podnieca młode Włoszki? Z ankiet wynika, że wstrząsające wrażenie robią na nich długie i śmiałe męskie spojrzenia, zwłaszcza te, które z twarzy przechodzą na nogi (59 proc. dwudziestolatek uważa to za najskuteczniejszą podnietę zaraz po pocałunku w usta, który powoduje drżenie u 84 proc. dziewcząt). 70 proc. odnotowuje u siebie zmiany fizjologiczne na skutek głaskania po twarzy oraz gdy przypadkowo młody mężczyzna dotknie ich biustu. Co z tego, że dziewczyny się podniecają, kiedy potem aż w 90 proc. czar pryska, ponieważ wydaje im się, iż wzbudzający ich pożądanie mężczyźni są niedomyci. 63 proc. dziewcząt deklaruje, że odrażające jest dla nich nadmierne owłosienie partnera. Nie mają wielkich szans również panowie o opadających ramionach, w pogniecionej lub obszarpanej bieliźnie i lekko sflaczałe tłuścioszki.
W takiej sytuacji trudno się więc dziwić, że jedna 40-latka na trzy nie pamięta partnera, z którym odbyła swój "pierwszy raz". Prawie połowa zdecydowała się nań między szesnastym a osiemnastym rokiem życia, 16 proc. zrobiło to wcześniej, a tylko 9 proc. po ukończeniu dwudziestego roku życia. Jedna czwarta ankietowanych deklaruje, że zdecydowała się na współżycie wyłącznie z chęci dorównania swoim koleżankom. 28 proc. obawiało się rozczarowania partnera, 14 proc. żałowało, że nie włożyło na tę okazję bardziej eleganckiej bielizny, a 12 proc., iż nie dokonało dokładniejszej depilacji. I tylko 8 proc. miało wystarczająco dużo zimnej krwi, by zadbać o należne zabezpieczenie. Ale w 56 proc. to właśnie Włoszki wychodzą z inicjatywą miłosną. Młodzi mężczyźni, zdezorientowani docierającymi do nich sprzecznymi i przypadkowymi informacjami na temat współżycia płciowego, oczekują, że to właśnie kobieta da im czytelny znak, że mogą rozpocząć starania. Jest to zjawisko coraz powszechniejsze w społeczeństwach, w których system prawny daje paniom zdecydowane poparcie w obronie przed sexual harassement.
Włosi zdecydowanie preferują kobiety dominujące. 33 proc. deklaruje, że ich partnerka powinna być typem szefa, twarda i zdecydowana. 60 proc. z nich uważa, że kobieta ma przewagę nad mężczyzną. Zdaniem miesięcznika "Maxim", 28 proc. panów pragnie stosunku z kobietą przedsiębiorczą, która pracuje na eksponowanym stanowisku. Właśnie takie panie dają im poczucie satysfakcji ze zdobyczy. 19 proc. chciałoby partnerki sympatycznej i obdarzonej dużym poczuciem humoru (niekiedy jest to cecha po prostu niezbędna, inaczej ze stosunku nici), a tylko 13 proc. pozostało przy stereotypie panatadeuszowej Zosi, czyli kobiety "słodkiej, uczuciowej i romantycznej".
Wszystko to są symptomy zmian zachodzących w społeczeństwie włoskim. Uświęcona tysiącletnią tradycją rola kobiety (niewolnicy przy garach i dzieciach) radykalnie zmieniła się po referendum w sprawie rozwodu (1974 r.) i aborcji (1981 r.). Co nie zmienia faktu, że wychowanie seksualne w tym kraju napotyka na podobne opory co w Polsce. Na przykład komiks w sprawie zagrożenia AIDS, rozprowadzany w szkołach w roku 1992 i nawołujący do stosowania prezerwatyw, wycofany został przez ówczesną chadecką minister oświaty jako nieprzyzwoity.
Być może dlatego Włosi należą do największych w Europie "konsumentów" prostytucji. Nie ma właściwie miesiąca, żeby jakiś burmistrz nie wydał wojny płatnemu seksowi, urządzając prawdziwe polowania na przedstawicielki najstarszego zawodu świata. A gdy to nie skutkuje, obrońcy moralności dobierają się do klientów, wlepiając im mandaty i nawet wysyłając ich żonom zawiadomienia, gdzie to też męża przyłapano.
Niespodziewaną konsekwencją tych nieprzebranych pokładów kompleksów seksualnych jest też popularność Internetu. Cenzura obyczajowa dotarła nawet do małych prywatnych stacji tele-wizyjnych, zezwalając im na pokazywanie golizn wyłącznie po północy i to tylko "od pasa w górę". W takiej sytuacji poszukiwacze bezproblemowego seksu rzucili się do żeglowania po cyberprzestrzeni. Każdy liczący się włoski portal oferuje dostęp do poszukiwanych stron już w homepage’u. Istnieje jednak zaledwie kilka adresów, pod którymi Włoch może odnaleźć odpowiedź na dręczące go pytania na temat seksu. Niestety, w przeciwieństwie do analogicznych witryn amerykańskich (goaskalice.columbia.edu, thriveonline.com, sexhealth.org, sexuality.org, lovelife.com) nie są one interaktywne.
Więcej możesz przeczytać w 26/2000 wydaniu tygodnika Wprost .
Archiwalne wydania tygodnika Wprost dostępne są w specjalnej ofercie WPROST PREMIUM oraz we wszystkich e-kioskach i w aplikacjach mobilnych App Store i Google Play.