Decyzja Grzegorza Napieralskiego o starcie w wyborach prezydenckich jest odważna, ale Napieralski ma szanse na sukces, ponieważ każdy wynik powyżej 7 procent uzyskiwanych obecnie przez SLD w sondażach będzie jego osobistą zasługą - uważa były premier Leszek Miller.
Decyzję o tym, że po śmierci Jerzego Szmajdzińskiego partię w wyborach prezydenckich będzie reprezentował Napieralski SLD podjęło wczoraj. Komentatorzy uznają, że jest ona dla lidera SLD ryzykowna - w przypadku prawdopodobnej dotkliwej porażki, Napieralski może stracić władzę w Sojuszu. Miller jest jednak przekonany, że Napieralski zachował się właściwie. - Lider każdej partii musi być gotów kandydować na najwyższe stanowiska państwowe - zauważa Miller. Dodaje, że wobec niskich notowań SLD Napieralski może dużo zyskać uzyskując lepszy wynik niż ten, który partia obecnie ma w sondażach. - 8-9 procent poparcia będzie już sukcesem - mówi Miller.
Miller pytany o kampanię wyborczą przyznaje, że obawia się iż będzie ona brutalna, ponieważ "już dziś PiS gra trumnami". - Prezes Jarosław Kaczyński na każdym pogrzebie mówi, że politycy PiS byli męczennikami. To nie byli męczennicy. Męczennik to ktoś kto podejmuje działanie licząc się ze śmiercią. A oni lecąc do Smoleńska nie przewidywali tragedii. Chcieli oddać hołd polskim oficerom zamordowanym w Katyniu - i wrócić do domu - mówi Miller.
TVN24, arb