Klich: nie podam się do dymisji

Klich: nie podam się do dymisji

Dodano:   /  Zmieniono: 
fot. WPROST 
Minister Obrony Narodowej Bogdan Klich nie poda się do dymisji w związku z tragedią pod Smoleńskiem. – To oznaczałoby wzięcie odpowiedzialności za tę katastrofę – mówi.
W ostatnich dniach minister Klich boryka się z głosami krytyki. Zarzuca mu się brak reakcji na kryzys w lotnictwie wojskowym i opóźnienia w ogłoszeniu przetargu na nowe samoloty rządowe.

- Jestem wstrząśnięty skalą tej katastrofy, ale w tej chwili podanie się do dymisji oznaczałoby wzięcie na siebie odpowiedzialności za nią. I tak naprawdę bycie napiętnowanym na całe życie, że jest się odpowiedzialnym za to w sposób bezpośredni - tłumaczył w radiu TOK FM Klich. Będzie czekał na wyniki śledztwa w sprawie wypadku.

- W 2004 podpisano porozumienie regulujące całość lotów tzw. vipów dostarczanych przez 36 pułk specjalny. W myśl tego porozumienia to dysponent lotu, czyli jedna z czterech kancelarii określa cel i godziny lotów. Kancelaria jest także odpowiedzialna za listę pasażerów. Bez względu na to, co wojsko by chciało, musi polecenie wykonać - tłumaczył minister. I wyjaśniał, że nie miał wpływu na skład delegacji, w której byli szefowie polskiego wojska.

Pułk pilotów vip do rozwiązania?

Szef MON zapowiada dyskusję o przyszłości 36 Specjalnego Pułku Lotnictwa Transportowego, który zajmuje się obsługą lotów najważniejszych osób w państwie. - Na razie w ramach pozyskiwania samolotów dla vipów idziemy w kierunku rozwiązania, dla którego 36 pułk specjalny jest niepotrzebny, tzn. wydzierżawienia bądź wyczarterowania samolotów od LOT – deklaruje Klich.

PP, TOK FM