W pozwie Kwiatkowski twierdził, że jego dobra naruszył raport posła PiS, przyjęty przez Sejm w 2004 r. jako konkluzja z prac komisji śledczej. Głosił on m.in., że Rywina wysłała grupa, w której mieli być: były premier Leszek Miller, była wiceminister kultury Aleksandra Jakubowska, były szef gabinetu Millera Lech Nikolski, były sekretarz KRRiT Włodzimierz Czarzasty i Kwiatkowski. Według raportu - autorstwa Anity Błochowiak z SLD - przyjętego pierwotnie przez samą komisję śledczą, Rywin poszedł do Agory, by wyłudzić pieniądze dla siebie, bo "grupa trzymająca władzę" nie istniała. Cała Izba przyjęła jednak jako raport wniosek mniejszości autorstwa Ziobry.
W procesie Kwiatkowski chciał, by marszałek Izby opublikował w mediach przeprosiny za "nieprawdziwe stwierdzenia z raportu". Przeprosiny miałyby pojawić się w TVP, TVN i Polsacie -"przed i po" głównych wydaniach programów informacyjnych oraz w "Gazecie Wyborczej", dzienniku "Polska", "Rzeczpospolitej" i "Trybunie". W przeprosinach miałoby się znaleźć zdanie, że "Sejm prosi o dalsze nierozpowszechnianie" ocen z raportu.
W listopadzie 2009 r. Sąd Okręgowy nieprawomocnie oddalił pozew. Uznał, że nie może wkraczać w kompetencje Sejmu, a posłowie mają prawo do własnej oceny zachowań prezesa telewizji publicznej, która może być inna niż prokuratury. Jak mówiła w ustnym uzasadnieniu wyroku sędzia Alicja Fronczyk, uznanie przez sąd, że uchwałą Sejmu można naruszyć dobra osobiste, "byłoby nieuprawnionym wkraczaniem sądu w suwerenną władzę Sejmu". Dodała, że dlatego nie można przyjąć, by działanie Sejmu było bezprawne, co oznacza, że nie doszło do naruszenia dóbr powoda. - Jeśli sąd nie może wkraczać w kompetencje Sejmu, to i Sejm nie może wkraczać w kompetencje sądu - komentował wtedy pełnomocnik powoda mec. Wojciech Śliwiński.
- Komisja śledcza nie jest od wyrokowania o winie - mówił wcześniej w sądzie Kwiatkowski. Podkreślał, że pozew wniósł dopiero w 2008 r. - gdy prokuratura umorzyła śledztwo w sprawie "grupy trzymającej władzę", m.in. z powodu niestwierdzenia jej składu. Były prezes TVP mówił wiele razy, że tej grupy "po prostu nie było". Dodawał, że raport Błochowiak oczyszczał go z zarzutów. Reprezentujący stronę pozwaną radca Prokuratorii Generalnej Leszek Bosek wnosił o oddalenie pozwu. - Przecież przed komisją zeznawali świadkowie, komisja miała podstawy konstytucyjne, to nie była jakaś złośliwa szykana wobec powoda, który był osobą publiczną i musiał się liczyć, że będzie przedmiotem prac komisji - tłumaczył.
PAP, arb