Dzień Muzyki Ulicznej, święto łączące muzyków zawodowych i amatorów, odbywa się na Litwie. Przez cały dzień na ulicach litewskich miast słychać muzykę klasyczną, rock, jazz, muzykę awangardową, folklorystyczną, a nawet afrykańską. - Czy wiecie, że w Wilnie są ludzie, którzy śpiewają w języku japońskim, a naszymi ulicami chodzi wcielenie Jimmy'ego Hendriksa? - pyta pomysłodawca i organizator festiwalu Andrius Mamontovas zapraszając do obejrzenia i usłyszenia tego wszystkiego w pierwszą sobotę maja.
Jest to jedno z najbardziej spontanicznych świąt. Nie obowiązuje tu żadna rejestracja uczestników. Swój udział zgłaszają tylko ci, którzy chcą grać w konkretnym miejscu. Wszyscy inni po prostu wychodzą z instrumentem i grają. - Proszę tylko o jedno, by nie podłączano aparatury nagłaśniającej, jeżeli w pobliżu stoi dziewczynka grająca na flecie - mówi Mamontovas, kultowy litewski piosenkarz, aktor, kompozytor i autor tekstów piosenek.
W tym roku Dzień Muzyki Ulicznej jest organizowany po raz czwarty. Pierwszy festiwal, w 1997 roku, odbywał się tylko w Wilnie, a wzięło w nim udział około 600 muzyków. Tegoroczny festiwal odbywa się w stolicy Litwy i 42 innych miejscowościach kraju. W Wilnie uczestniczy w nim około 1000 wykonawców.
Dzień Muzyki Ulicznej ma swych zwolenników już za granicą. Litwini w tym roku grają też na ulicach Wielkiej Brytanii i USA. - Byłoby wspaniale, gdyby Litwini na całym świecie tego dnia wyszli na ulice swoich miast i grając rozsławiali Litwę - powiedział Mamontovas.
PAP, arb