Eurosceptycyzm wkrada się w szeregi pozostałych członków UE i przyszłych kandydatów klubu wspólnej waluty. Szef rumuńskiego banku centralnego Mugur Isărescu ogłosił, że odkłada wprowadzenie euro na 2014 rok, a rząd Bułgarii – na nieokreśloną przyszłość. Poszczególne kraje wolą zachować prawo do własnej waluty i prowadzenia niezależnej polityki monetarnej, bo dzięki temu łatwiej jest wyjść z kryzysu. Joachim Fels, ekonomista banku Morgan Stanley, twierdzi, że mimo przyznanej Grecji pomocy ryzyko destabilizacji strefy euro wzrosło. Widać wyraźny podział na kraje wymagające pomocy i te, które płacą za rozrzutność i lekkomyślność innych – czyli Niemcy i Francja. Według Felsa rozpad, podział lub gruntowna reforma unii monetarnej są w ich interesie.
Zdaniem Paula De Grauwe, analityka z firmy Eurointelligence, budując strefę euro, błędnie założono, że gospodarki różnych krajów będące w różnych fazach rozwoju da się zsynchronizować niczym zegarki. Wspólną politykę monetarną UE trudno jest pogodzić ze specyfiką poszczególnych państw. – Nie sądzę, by szybko udało się przywrócić makroekonomiczą równowagę w strefie euro – uważa Janusz Jankowiak, główny ekonomista Polskiej Rady Biznesu. – Nie ma skutecznego sposobu skłonienia Niemiec do redukcjinadwyżki na rachunku obrotów bieżących i zmniejszenia deficytów przez kraje południa Europy. Jest to wbrew interesom zarówno krajów, które eksportują nadwyżki własnych mocy produkcyjnych, jak również tych, które bez ryzyka kursowego mogą konsumować i zadłużać się ponad miarę – dodaje. Według niego kryzys fiskalny w strefie euro potrwa co najmniej 2-3 lata. A jeśli w tym czasie nie zostanie przeprowadzona reforma gospodarek i otwarcie rynków pracy, to w wyniku starzenia się społeczeństw nastąpi spadek potencjału gospodarczego Europy o połowę: z 2 do 1 proc. PKB.
Dziś trudno wyobrazić sobie wyjście z klubu euro któregokolwiek uczestnika. Utrata prestiżu i wiarygodności finansowej takiego państwa wykluczyłaby możliwość kredytowania zewnętrznego, co oznaczałoby katastrofę gospodarczą. Perturbacje wewnętrzne: wybuch inflacji i utrata wartości waluty byłyby katastrofalne dla obywateli. Jeszcze w 2002 r. Robert Mundell, jeden z twórców teoretycznych fundamentów euro, uważał, że nie minie 10 lat, a euro będzie walutą 60 krajów. Dziś nawet on dostrzega ryzyko rozpadu unii walutowej. Euroentuzjaści podkreślają jednak, że upadek euro wieszczono już w momencie jej powstawania. Trudno też zakładać, że strefa euro tworzona przez 11 lat upadnie z powodu drugiego w jej historii kryzysu. Wyjście Niemiec z unii walutowej jest o tyle mało prawdopodobne, że to właśnie Niemcy wniosły największy wkład w budowanie wspólnoty. Także finansowy. Wszyscy zastanawiają się jednak, czy nie warto dokonać „amputacji" chorych członków organizmu, jakim jest wspólnota walutowa: Grecji, Włoch czy Hiszpanii.