- Jeśli zadawanie pytań w sprawie katastrofy w Smoleńsku naraża na szwank nasze relacje z Rosją, to musi być z nimi nie najlepiej - zauważa z przekąsem eurodeputowany PiS Paweł Kowal komentując złożoną dziś w Sejmie przez PiS rezolucję w sprawie przejęcia śledztwa dotyczącego katastrofy przez stronę Polską. Kowal wyjaśnia, że PiS chce przenieść śledztwo do Polski a także rozliczyć ministrów z niespełnionych obietnic.
- Odrzucenie rezolucji przez parlament pokazuje, że pytanie o przebieg śledztwa jest politycznie nacechowane, a tak nie jest. Powinno być więcej informacji na temat postępowania, czemu zastosowano Konwencję Chicagowską, czy nie było innych umów z Rosją, czemu nie próbowano przenieść śledztwa do Polski. Nie widzę powodu, żeby budować atmosferę niejasności – uważa Kowal.
Kowal zaznacza, że nie chodzi o okazywanie braku zaufania Rosjanom. - Nie sądzę, żeby to była ta kwestia. Wokół śledztwa narósł szereg pytań i nieścisłości. Chociażby deklaracja Ewy Kopacz, że miejsce katastrofy zostało dokładnie przetrząśnięte, co do centymetra, trzykrotnie. A tak nie było – zauważa eurodeputowany. - Nieuczciwe jest mówienie, ze wszystko jest super w tym śledztwie i za wszystko dziękujemy. Trudno mi przyjąć do wiadomości taki punkt widzenia, że każde zadawanie pytań o śledztwo jest atakiem na działania rządu lub naraża relacje polsko-rosyjskie – ocenił. Dodał, że jego zdaniem rząd powinien codziennie informować o postępach w śledztwie.