Od stycznia 2009 roku, kiedy zerwane zostały poprzednie rozmowy, relacje między Izraelem i Palestyną są mocno napięte. Dotąd nie było zgody nawet co do aspektów technicznych takich rozmów, nie mówiąc już o ich rozpoczęciu.
Associated Press pisze, że wznowienie rozmów na Bliskim Wschodzie może mieć niebagatelne znaczenie dla administracji prezydenta Baracka Obamy. Bardzo potrzebuje ona sukcesu w polityce międzynarodowej, a na pewno byłoby nim skłonienie Izraela i Palestyńczyków do rozmów. Jednak gdyby zakończyły się one fiaskiem, okazałyby się zyskiem krótkotrwałym.
Abbas daje obu stronom co najmniej cztery miesiące na pośrednie pertraktacje. Zaznacza przy tym, że muszą zostać przedyskutowane najbardziej drażliwe kwestie - kontrola Jerozolimy, sytuacja palestyńskich uchodźców, granice Zachodniego Brzegu Jordanu i osadnictwo Izraela na tym terenie.
Władze palestyńskie odmówiły bezpośrednich rozmów z przedstawicielami Izraela do czasu przerwania izraelskiego budownictwa na Zachodnim Brzegu i w Jerozolimie. Premier Netanjahu zgodził się natomiast dyskutować o wszystkim, ale stanowczo zaznaczył, że jego priorytetem jest ochrona bezpieczeństwa Izraela.pap, em