Wielogodzinne rozmowy Partii Konserwatywnej oraz Liberalnych Demokratów na temat utworzenia nowego rządu nie przyniosły w niedzielę porozumienia. Negocjacje będą kontynuowane dzisiaj.
Konserwatyści z Davidem Cameronem na czele wygrali czwartkowe wybory do Izby Gmin, jednak nie zdobyli większości wystarczającej do samodzielnego rządzenia. Porozumienie z Liberalnymi Demokratami, którzy zajęli trzecie miejsce, pozwoliłoby torysom odsunąć od władzy rządzącą od 13-lat Partię Pracy.
Kogo wybiorą liberałowie
"Zgodziliśmy się, że zasadniczą częścią jakiegokolwiek porozumienia będzie stabilność gospodarcza i redukcja deficytu budżetowego" - oświadczył po blisko siedmiogodzinnym spotkaniu z liberałami negocjator torysów William Hague. Liderzy partii nie uczestniczyli w rozmowach.
Podczas kampanii wyborczej przywódca Liberalnych Demokratów Nick Clegg podkreślał, że nie zgodziłby się na koalicję z laburzystami. Nie miałaby zresztą ona większości w parlamencie. Jak jednak podkreśla agencja Reutera, obecnie Clegg stara się nie wykluczać żadnej opcji i w niedzielę po południu spotkał się z liderem Partii Pracy Gordonem Brownem.
Największą przeszkodą na drodze do porozumienia liberałów z konserwatystami jest reforma ordynacji wyborczej, która w obecnym kształcie jest dla pierwszej z tych partii wyjątkowo niekorzystna. W czwartkowych wyborach na liberałów oddano ok. 23 proc. głosów, ale przypadło im mniej niż 10 proc. mandatów w Izbie Gmin (57 na 650).
Trudne rozmowy z torysami: mamy "do pokonania górę"
Partia Konserwatywna jest niechętna do ustępstw w sprawie ordynacji, bowiem mogłoby to oznaczać, że w przyszłości będzie skazana na współpracę z liberałami. Większą gotowość do kompromisu w tym obszarze wykazał Brown.
Torysi i liberałowie musieliby również wypracować kompromis w sprawach integracji europejskiej, polityki imigracyjnej oraz obronności. Ich programy mają natomiast wiele punktów stycznych w kwestiach podatków, oświaty oraz ochrony środowiska.
Były przywódca Liberalnych Demokratów powiedział w niedzielę wieczorem na antenie BBC, że choć ich dialog z torysami był "sympatyczny i pełen szacunku", ugrupowania te mają "do pokonania górę".
Gdyby liberałowie porozumieli się z torysami w sprawie utworzenia rządu, ich współpraca mogłaby przybrać formę koalicji - co w warunkach brytyjskich stanowiłoby rzadkość - lub paktu, w ramach którego liberalni demokraci zgodziliby się wspierać mniejszościowy gabinet konserwatywny w zamian za koncesje w istotnych dla nich sprawach.
Kogo wybiorą liberałowie
"Zgodziliśmy się, że zasadniczą częścią jakiegokolwiek porozumienia będzie stabilność gospodarcza i redukcja deficytu budżetowego" - oświadczył po blisko siedmiogodzinnym spotkaniu z liberałami negocjator torysów William Hague. Liderzy partii nie uczestniczyli w rozmowach.
Podczas kampanii wyborczej przywódca Liberalnych Demokratów Nick Clegg podkreślał, że nie zgodziłby się na koalicję z laburzystami. Nie miałaby zresztą ona większości w parlamencie. Jak jednak podkreśla agencja Reutera, obecnie Clegg stara się nie wykluczać żadnej opcji i w niedzielę po południu spotkał się z liderem Partii Pracy Gordonem Brownem.
Największą przeszkodą na drodze do porozumienia liberałów z konserwatystami jest reforma ordynacji wyborczej, która w obecnym kształcie jest dla pierwszej z tych partii wyjątkowo niekorzystna. W czwartkowych wyborach na liberałów oddano ok. 23 proc. głosów, ale przypadło im mniej niż 10 proc. mandatów w Izbie Gmin (57 na 650).
Trudne rozmowy z torysami: mamy "do pokonania górę"
Partia Konserwatywna jest niechętna do ustępstw w sprawie ordynacji, bowiem mogłoby to oznaczać, że w przyszłości będzie skazana na współpracę z liberałami. Większą gotowość do kompromisu w tym obszarze wykazał Brown.
Torysi i liberałowie musieliby również wypracować kompromis w sprawach integracji europejskiej, polityki imigracyjnej oraz obronności. Ich programy mają natomiast wiele punktów stycznych w kwestiach podatków, oświaty oraz ochrony środowiska.
Były przywódca Liberalnych Demokratów powiedział w niedzielę wieczorem na antenie BBC, że choć ich dialog z torysami był "sympatyczny i pełen szacunku", ugrupowania te mają "do pokonania górę".
Gdyby liberałowie porozumieli się z torysami w sprawie utworzenia rządu, ich współpraca mogłaby przybrać formę koalicji - co w warunkach brytyjskich stanowiłoby rzadkość - lub paktu, w ramach którego liberalni demokraci zgodziliby się wspierać mniejszościowy gabinet konserwatywny w zamian za koncesje w istotnych dla nich sprawach.
PAP, im