Jak powiedział w piątek Kwiatkowski podczas spotkania z dziennikarzami, z punktu widzenia śledztwa te dokumenty muszą być przekazane w takim trybie od strony prawnej, żeby było możliwe nadanie im statusu dowodu w sprawie prowadzonej przez polską prokuraturę - o co już kilka tygodni temu wystąpił Prokurator Generalny Andrzej Seremet.
"Jest to kwestią ustaleń, jakie ma minister Miller ze swoim odpowiednikiem w Rosji, a także ustaleń między obiema prokuraturami. Również to od nich będzie zależała decyzja co do ewentualnego upublicznienia tych dokumentów" - dodał Kwiatkowski. W piątek Naczelna Prokuratura Wojskowa zapowiedziała, że po powrocie Millera z Moskwy wypowie się co do możliwości upublicznienia stenogramu przez komisję.
W zeszłym tygodniu Naczelny Prokurator Wojskowy płk Krzysztof Parulski informował sejmową komisję obrony, że polska prokuratura czeka na kopie "czarnych skrzynek", które polscy prokuratorzy chcą "odsłuchiwać" we własnym zakresie - niezależnie od "odsłuchu" dokonanego przez stronę rosyjską. Nie wiadomo, czy i kiedy te kopie zostaną przekazane stronie polskiej.
"Zakładam, że szef polskiej komisji badania wypadków lotniczych lotnictwa państwowego minister SWiA Jerzy Miller przywiezie do Polski stenogramy z zapisem rozmów nagranych na +czarnych skrzynkach+" - mówił w piątek Kwiatkowski. Nie wiadomo, czy stenogramy nagrań będą miały status materiału dowodowego w polskim śledztwie, bo - jak dodał minister - "wymaga to porozumienia prokuratury polskiej i rosyjskiej".
"Stenogram jest tą rzeczą, która oczywiście w przyszłości może być weryfikowana w oparciu o techniczne nagranie ze +skrzynek+. Istotna część tych nagrań nie jest najlepszej jakości. Nie są to rozmowy między pilotami korzystającymi z systemu nagłośnienia tych rozmów wewnątrz kabiny, tylko z osobami będącymi w kokpicie, które są w tak zwanym tle. Jednak z punktu widzenia informacji dla opinii publicznej tak naprawdę w chwili obecnej te stenogramy mają fundamentalne znaczenie" - podkreślił Kwiatkowski.
Przekazanie Polsce zapisów z czarnych skrzynek polskiego Tu-154M ma się odbyć się w poniedziałek po południu w siedzibie Międzypaństwowego Komitetu Lotniczego (MAK) w Moskwie. W tym celu do Moskwy w niedzielę poleci polski minister spraw wewnętrznych i administracji Jerzy Miller. Przed wizytą w MAK zostanie on przyjęty w siedzibie rządu Rosji przez wicepremiera Siergieja Iwanowa. Tam też ma zostać podpisane porozumienie o przekazaniu stronie polskiej nagrań z rejestratorów pokładowych prezydenckiego tupolewa.
Płk Parulski również w niedzielę udaje się do Moskwy. "Wylatuję na polecenie prokuratora generalnego Andrzeja Seremeta i zaproszenie strony rosyjskiej" - powiedział PAP. Dodał, że zgodnie z ustaleniami materiały, które zostaną przekazane, ma otrzymać rząd i komisja kierowana przez Millera.
Rzecznik Naczelnej Prokuratury Wojskowej płk Zbigniew Rzepa powiedział PAP, że po otrzymaniu przez stronę polską stenogramu prokuratura wyda komunikat, w którym chce się odnieść do ewentualnego ujawnienia zapisu stenogramów. Rzecznik zaznaczył, że samo ujawnienie leży w gestii komisji, którą kieruje Miller.
Szef MSWiA podkreślił podczas piątkowej konferencji, że oczekuje, iż przywiezie z Moskwy komplet dokumentów źródłowych, które są niezbędne do pracy polskiej komisji, badającej przyczyny wypadku.
"Część dokumentów jest w Polsce, ale część dokumentacji mają eksperci, którzy uczestniczyli w pracach na miejscu zdarzenia. Więc dokumentacja jest w zasobach komisji rosyjskiej. Stąd to porozumienie, na mocy którego w poniedziałek mam odebrać od strony rosyjskiej stosowne dokumenty" - mówił Miller.
"To jest zestaw licznych dokumentów, o różnej formie zapisu, które miały miejsce, które wystąpiły w trakcie badań przez komisję rosyjską" - dodał.
Premier Donald Tusk informował we wtorek, że gdy strona rosyjska przekaże nam zapisy czarnych skrzynek samolotu prezydenckiego, materiały te zostaną natychmiast upublicznione w formie pisemnej.
Jeden z pełnomocników Jarosława Kaczyńskiego, mec. Piotr Pszczółkowski, zaznaczył w czwartek, że nie zakłada sytuacji, aby treść przekazanych zapisów nie została włączona do akt polskiego śledztwa. Dodał, że "przy szacunku dla informacji publicznej nie jest rozsądnym pomysłem dokonanie ujawnienia", tym bardziej przed zbadaniem przekazanego materiału przez prokuratorów.
Jak podkreślił profesor prawa karnego z Uniwersytetu Warszawskiego Piotr Kruszyński, działania komisji, badającej okoliczności katastrofy, i prokuratury wojskowej to dwa odrębne postępowania. Jego zdaniem, ujawnienie stenogramów nie byłoby naruszeniem procedury, gdyż zakazane jest rozpowszechnianie materiałów ze śledztwa należących do prokuratury i będących w aktach. Natomiast, jak zaznaczył, często zdarza się, że na przykład dziennikarze piszą o faktach dotyczących śledztwa, ale niebędących materiałem prokuratury.
Sceptycznie do zapowiedzi ujawnienia całości zapisów odniósł się sekretarz Krajowej Rady Lotnictwa Tomasz Hypki. "Mogłyby zostać ujawnione dane wrażliwe - osobiste rozmowy załogi, ale także tajemnice państwowe lub producenta samolotu. Inny powód, dla którego tych zapisów się nie ujawnia, wiąże się ze śledztwem prowadzonym równolegle do badania okoliczności wypadku, pewnych danych się nie ujawnia, by uniemożliwić matactwo w postępowaniu prokuratorskim" - powiedział PAP Hypki.
Akredytowany przy MAK przewodniczący Państwowej Komisji Badania Wypadków Lotniczych Edmund Klich już wcześniej mówił, że zapisów z rejestratora rozmów z zasady się nie udostępnia. "Nie wierzę w ujawnienie całości, byłby to precedens na skalę międzynarodową" - mówił Klich przed trzema tygodniami.
Wyraził wtedy obawę, że ujawnienie rozmów spowodowałoby skupienie się na bezpośredniej przyczynie i utrwaleniu w świadomości publicznej splotu "pilot - pogoda - technika", i nie sprzyjałoby ujawnieniu systemowych przyczyn kryzysu. Dodał, że za pozostawieniem części zapisów w utajnieniu przemawia też fakt, że są tam prywatne rozmowy pilotów, i względy bezpieczeństwa. Przypomniał zabójstwo kontrolera ruchu powietrznego, popełnione z zemsty przez ojca jednej z ofiar zderzenia samolotów nad Jeziorem Bodeńskim.
Prokuratura Generalna informowała zaś w środę, że prokuratorzy czekają na zgranie zapisów z rejestratorów pokładowych w ramach wniosku o pomoc prawną, skierowanego do prokuratury rosyjskiej. Jest to odrębna procedura i prokuratura - jak zaznaczał rzecznik Prokuratury Generalnej Mateusz Martyniuk - nie bierze udziału w ustalaniu kwestii związanych z ewentualnym przekazaniem w poniedziałek stronie polskiej zapisów czarnych skrzynek, a sprawy te ustalane są przez komisje badające okoliczności katastrofy.
Wcześniej Parulski informował, że prokuratorski wniosek o pomoc prawną polega na prośbie o zgranie treści utrwalonych na czarnych skrzynkach i przekazaniu ich do Polski.
W poniedziałek Rzepa mówił, iż polską prokuraturę interesują przede wszystkim nagrania z czarnej skrzynki, w mniejszym stopniu zaś stenogram. Dodał, że zapis stenograficzny może natomiast służyć pomocą i być ułatwieniem dla śledczych. Przypomniał, że w polskim śledztwie planowane jest przeprowadzenie odrębnych badań fonoskopijnych przekazanych nagrań z kokpitu prezydenckiego samolotu.PAP, mm