O kandydatach, którzy chcą wykorzystywać powódź w kampanii wyborczej Pawlak wyraża się bardzo krytycznie. "Kampania na wałach to pajacowanie" - twierdzi. Nie chce jednak odpowiedzieć na pytanie, czy właśnie w taki sposób ocenia obecność wśród powodzian Donalda Tuska i Bronisława Komorowskiego. - Generalnie tam jest miejsce, gdzie trzeba udzielić wsparcia tym, którzy prowadzą działalność ratowniczą i nie ma miejsca na celebrę i na jakieś uroczystości, tylko trzeba szybko, sprawnie prowadzić działania ratownicze - mówi tylko.
Pytany o kandydaturę Marka Belki na prezesa NBP premier Pawlak zwraca uwagę, że Komorowski podjął tę decyzję zupełnie samodzielnie, co - zdaniem Pawlaka - świadczy o pewnym autorytaryzmie marszałka. Deklaruje, że wierzy iż Komorowski nie konsultował tej kandydatury z Tuskiem. - Marszałkowi nawet nie przekazano, gdzie tak aktualnie pan premier Belka pracuje. I to by świadczyło o tym, że wykonuje zadanie, do którego nawet nie przygotowano mu dobrze papierów. Chwilami odnoszę wrażenie, że myli się trochę samodzielność z takim autorytarnym działaniem, bo co innego jest samodzielne działanie, ale w rozsądnej dyskusji, dialogu z różnymi partnerami, żeby decyzje były roztropne. A co innego jest działanie autonomiczne, tyle tylko, że pozbawione rozsądnej, roztropnej refleksji nad kontekstem i sytuacją - ocenia wicepremier.Pawlak nie chce też jednoznacznie odpowiedzieć czy możliwa jest koalicja PSL z PiS. - Ja wyobrażam sobie, że wyborcy podejmą prawdziwe wybory i to oni zdecydują, jaka jest geografia. Jeżeli wyborcy ocenią, że potrzebna jest zmiana proporcji w parlamencie, to wtedy będziemy musieli uszanować wolę tych, którzy głosują i zastanowić się nad zbudowaniem sprawnie, skutecznie funkcjonującej koalicji. Ale to jest decyzja ludzi, którzy głosują - mówi unikając jednoznacznej deklaracji.
arb, RMF