Kaczyński: dość wojny polsko-polskiej. Mamy prawo żyć w dumnym kraju
Według Marka Wikińskiego, pełniącego funkcję szefa sztabu wyborczego kandydata SLD na prezydenta Grzegorza Napieralskiego, hasło Kaczyńskiego "nie trzeba nam wojny polsko-polskiej" to oferta dla premiera Donalda Tuska, by nie popierał Bronisława Komorowskiego. - W Zakopanem Jarosław Kaczyński złożył ofertę szefowi Platformy Obywatelskiej, premierowi Tuskowi hasłem: nie trzeba nam żadnej wojny polsko-polskiej, potrzebna jest rozmowa o Polsce. To jest sygnał dla Donalda Tuska: Donek odpuść, jak ja będę prezydentem, to będziesz miał partnera do rozmowy o Polsce. Nie popieraj Komorowskiego - ocenił poseł SLD. Według niego, wystąpienie Kaczyńskiego i przedstawione przez niego założenia polityczne były identyczne z tymi, które głosi kandydat PO na prezydenta. - Wszystko to, co powiedział prezes Kaczyński pasuje pod hasło Bronisława Komorowskiego "Zgoda buduje" - powiedział Wikiński. - Właściwie różni ich teraz tylko to, że jeden ma wąsy, a drugi nie - dodał poseł SLD.
- To takie wystąpienie "prawie jak PSL" - ocenił z kolei przedstawiciel ludowców Janusz Piechociński. - Było nieźle skonstruowane warsztatowo, widać, że Jarosław Kaczyński jako kandydat na prezydenta, skręca do centrum. Chce być politykiem obliczalnym, silnie osadzonym w polskiej tradycji. Zresztą zbudował to swoje przemówienie na prostym schemacie: Martin Luther King miał sen, Donald Tusk - cud, a Jarosław Kaczyński ma marzenie - powiedział. Piechociński wytknął Jarosławowi Kaczyńskiemu, że wzywa do zakończenia wojen, "tak, jakby sam nie wydawał bitew i wojen swoim rzeczywistym czy urojonym przeciwnikom". - Kaczyński mówi o dialogu, porozumieniu, które przeciwstawia realizacji doktryn - czyżby to była krytyka IV RP?"- pytał.
PAP, arb