"Dla Janukowycza Polska jest tak ważna jak... Luksemburg"

"Dla Janukowycza Polska jest tak ważna jak... Luksemburg"

Dodano:   /  Zmieniono: 
W stosunkach między Ukrainą a Polską nastały smutne czasy, bo o ile kierunek ukraiński w polityce Warszawy jeszcze jakoś się trzyma, to kierunek polski w polityce Kijowa spychany jest na margines - uważa ukraińska politolog Aliona Hetmanczuk. - Ekskluzywne stosunki, z których tak cieszyli się zwolennicy współpracy ukraińsko-polskiej i które wywoływały zdziwienie w państwach "starej Europy", ustępują dziś polityce "pakietów" - czytamy w artykule, opublikowanym w gazecie internetowej "Ukrainska Prawda".
Hetmanczuk, dyrektorka kijowskiego Instytutu Polityki Światowej wyjaśnia, że w Warszawie coraz mniej mówi się o Kijowie, traktując go jako część "pakietu" stolic objętych unijnym projektem Partnerstwa Wschodniego. - Na Ukrainie zupełnie nie wspomina się o Polsce, lecz mówi się o priorytetowym wyborze europejskim. Oznacza to, że w polskim wariancie Ukraina figuruje w jednym pakiecie z Mołdawią, Armenią i Białorusią. W wariancie ukraińskim znaczenie Polski porównuje się do znaczenia innych państw UE, czyli Luksemburga, Portugalii, czy Holandii - podkreśliła autorka artykułu. Hetmanczuk zachęca nowe władze Ukrainy z prezydentem Wiktorem Janukowyczem, by w swej polityce zagranicznej traktowały Polskę co najmniej na równi z Niemcami. - Kalendarz najbliższych wydarzeń nie pozwala wypuszczać Polski z zasięgu wzroku. W 2011 roku Polska obejmie przewodnictwo w UE, a w 2012 roku wraz z Ukrainą będzie gospodarzem piłkarskich mistrzostw Europy - zauważa politolog.

Hetmanczuk zastanawia się jednocześnie, komu ukraińskie władze powierzą dzieło pielęgnowania zbliżenia polsko-ukraińskiego. Ołeksandr Mocyk, dotychczasowy ukraiński ambasador w Warszawie został już odwołany i najprawdopodobniej zostanie ambasadorem w Waszyngtonie. Wśród możliwych następców Mocyka autorka wymienia Serhija Hermana, męża wpływowej wiceszefowej administracji prezydenta Janukowycza Hanny Herman, który jest zawodowym dyplomatą i pracował wcześniej w Polsce. Hetmanczuk uważa jednak, że kandydatura ta może nie uzyskać akceptacji w Warszawie ze względu na wypowiedzi Herman w prezydenckiej kampanii wyborczej Janukowycza. - Chodzi o skandaliczne oświadczenia Herman o polskich bojówkarzach, którzy przyjadą na Ukrainę, by walczyć o prezydenturę dla Tymoszenko - przypomina. W rzeczywistości polskimi bojówkarzami straszył wówczas sam Janukowycz, po czym Herman usprawiedliwiała go, iż padł ofiarą prowokacji.

Innym kandydatem na ukraińskiego ambasadora w Polsce jest dziekan wydziału stosunków międzynarodowych Uniwersytetu Lwowskiego, Markijan Malski. Jego kandydaturę miałby promować obecny minister spraw zagranicznych Ukrainy, Kostiantyn Hryszczenko. - Na obecnym, dość skomplikowanym etapie stosunków między dwoma państwami nazwisko ambasadora jest bardzo ważne. Byłoby dobrze, by ambasadorem tym nie został człowiek, który nie jest akceptowany w państwie o tak istotnej kategorii wagowej, jakim jest dziś w Europie Polska - kończy swój artykuł Hetmanczuk.

PAP