USA: plan B wobec Iranu

USA: plan B wobec Iranu

Dodano:   /  Zmieniono: 
Prawdopodobnie nikt w Białym Domu nie wierzy, że najnowsza, czwarta już, seria sankcji nałożonych na Iran zdoła sama w sobie poskromić ambicje nuklearne tego kraju. Nikt jednak nie wydaje się również być gotowy do podjęcia bardziej kategorycznych kroków w tej kwestii. W rezultacie, Iran pozostaje bezkarny – pisze amerykański dziennik „The New York Times”.
W środę, 9 czerwca, Rada Bezpieczeństwa ONZ uchwaliła ostre sankcje wobec Iranu. Prezydent Obama, podobnie jak większość zachodnich polityków, wyraził zadowolenie z przyjęcie rezolucji ONZ oraz zapowiedział, że ma nadzieję, iż Iran zaniecha dalszego wzbogacania uranu.

Iran nie zwlekał z odpowiedzią na sankcje: „Nic się nie zmieni. Będziemy niezmiennie kontynuować nasze działania" tak skomentował decyzję ONZ ambasador Iranu przy Międzynarodowej Agencji Atomowej w Wiedniu. Rozgoryczony irański parlament zapowiedział, że w przyszłą niedzielę odbędzie się specjalne posiedzenie, podczas którego politycy będą starali się ustanowić odpowiednią legislaturę, która ograniczy stosunki Iranu z Międzynarodową Agencją Atomową. 

Dziś, większość specjalistów zastanawia się, dlaczego państwa Rady Bezpieczeństwa ONZ wciąż mają nadzieję, że sankcje skłonią Iran do zmiany stanowiska, skoro kraj ten udowodnił już trzykrotnie, przy okazji poprzednich serii sankcji, że działania te nie przynoszą absolutnie żadnych efektów.

Dziennik „The New York Times" twierdzi, że Biały Dom zdaje sobie doskonale sprawę z faktu, iż sankcje w rzeczywistości są pozbawione jakiejkolwiek mocy. Dziennikarze amerykańskiego dziennika uważają, że Waszyngton ma alternatywne plany w polityce z Iranem, jednak politycy nie mówią o nich zbyt często, przynajmniej nie publicznie. Plan B zakłada zaaplikowanie w polityce z Iranem militarnej Doktryny Powstrzymywania (ang. Containment) oraz operacji znanej w CIA pod nazwą „Drenaż Mózgów”, której celem jest skłonienie ludzi posiadających wiedzę na temat irańskich programów nuklearnych do opuszczenia kraju. Elementy tych strategii już są zaaplikowane w rejonie Zatoki Perskiej. W ramach Doktryny Powstrzymywania, amerykańskie systemy antyrakietowe zostały umieszczone w arabskich państwach zatoki. Amerykanie wspierają również wewnętrzną irańską opozycję, jednak tutaj ich działania są ograniczone z obawy przed oskarżeniami ze strony rządzącego reżimu o wtrącanie się w wewnętrzną politykę irańską.

Podczas gdy politycy twierdzą, iż sankcje, połączone z tajnymi planami prędzej czy później przyniosą upragnione efekty i Iran, zmuszony do negocjacji, wreszcie zaniecha wzbogacania uranu, eksperci, a nawet i autorzy tych planów, zapewniają, że te strategie wciąż „nie są wystarczające". Barack Obama, mimo nadziei wiązanych z działaniami RB ONZ, wydaje się częściowo zdawać sobie z tego sprawę. W swoim przemówieniu, oceniając potencjalną skuteczność sankcji, prezydent USA apelował o cierpliwość i zastrzegł, że sankcje nie zadziałają natychmiastowo. Polityka zagraniczna Obamy od samego początku jego prezydencji nacechowana jest pragmatyzmem i cierpliwością. Jednak w przypadku Iranu cierpliwość może działać tylko na niekorzyść Zachodu. Jak pisze „The New York Times”, tutaj Obama ma do czynienia z „tykającą bombą”.

Wysoko postawieni urzędnicy Pentagonu oraz agencje wywiadowcze zastanawiają się, jak długo Iran będzie igrał ze społecznością międzynarodową. Pytaniem pozostaje również, jak daleko prezydent Obama jest gotowy zajść i jak wielkie ryzyko jest on skłonny podjąć w tej kwestii. Coraz więcej osób uważa, że Biały Dom powinien poważnie rozważyć bardziej kategoryczne kroki, włącznie z działaniami militarnymi. Sankcje są kuszącym rozwiązaniem dla każdego prezydenta. Są one jednak równie atrakcyjne co niebezpieczne, zwłaszcza w sytuacji, w której państwo usiłuje zdobyć broń jądrową. Zazwyczaj są też nieskuteczne – co było widać na przykładzie Indii, Pakistanu i Korei Północnej.  W odpowiedzi na te argumenty, Biały Dom twierdzi, że zdaje sobie sprawę z faktu, że sankcje mają ograniczone skutki działania, jednak na razie opcje militarne wciąż pozostają ostatnim i najbardziej ryzykownym krokiem, którego podjęcie powinno być za wszelką cenę uniknięte.

KR