Tusk: lewico! Pomóż Polsce i poprzyj Komorowskiego

Tusk: lewico! Pomóż Polsce i poprzyj Komorowskiego

Dodano:   /  Zmieniono: 
Donald Tusk (fot. A. Jagielak /Wprost) 
- Jeśli wyborcy lewicy chcą na serio wspomóc tych, którzy mogą zatrzymać recydywę IV RP, to powinni wesprzeć Bronisława Komorowskiego - powiedział premier Donald Tusk odnosząc się do poparcia kandydata PO przez Włodzimierza Cimoszewicza.

- Ja bym nie patrzył na to jak na jakieś polityczne gry między partiami politycznymi. Włodzimierz Cimoszewicz od długiego czasu nie ukrywał dystansu do obecnego kierownictwa SLD - powiedział premier. Tusk przyznał, że niektórzy tę decyzję byłego premiera będą interpretowali jako oddalenie się od lewicy. - Lider SLD na pewno nie odczuwa jakiejś radości, czy satysfakcji z tego tytułu - zauważył szef rządu. Przypominał jednocześnie, że PO podjęła współpracę z Cimoszewiczem już jakiś czas temu, promując jego kandydaturę na sekretarza generalnego Rady Europy.

Tusk oświadczył, że rozumie Cimoszewicza, bo głos oddany na Komorowskiego jest takim "bardzo ważącym" głosem i czymś, co może przynieść konkretny efekt. Dodał, że głos na szefa SLD Grzegorza Napieralskiego jest raczej demonstracją swojej sympatii, ale nie "przyniesie tego efektu, o który wszystkim chodzi". - Podobny nastrój był niecałe trzy lata temu przy wyborach parlamentarnych w 2007 r. Wydaje się, że dzisiaj jest tak samo. To znaczy, jeśli wyborcy lewicy chcą na serio wspomóc tych, którzy mogą na serio zatrzymać recydywę tego, co nazywa się umownie IV RP, to powinni wesprzeć Bronisława Komorowskiego - powiedział szef rządu.

Jego zdaniem, podejmując taką decyzję w jakimś sensie wspierają też część swoich poglądów. - Dlatego rozumiem Włodzimierza Cimoszewicza, cieszę się z tego poparcia, chociaż wiem, że każdy kandydat musi wygrać na własny rachunek - zastrzegł premier.

Tusk żałuje, że nie dojdzie do debaty między Bronisławem Komorowskim i Jarosławem Kaczyńskim. - Na pewno dla wyborców byłoby dużo ciekawsze, gdyby oni mogli się spotkać jeden na jeden jeszcze przed pierwszą turą - uważa Tusk. Premier dodał, że dla Kaczyńskiego bardzo wygodna była debata w TVP, która jest de facto jego sztabem wyborczym. - Mógł skorzystać z zaproszenia na grunt neutralny - dodał mówiąc o debacie organizowanej przez TVN.

- Jarosław Kaczyński bardzo nalegał na to, aby odbyła się debata - chociaż nie chciał debaty jeden na jeden - ale żeby odbyła się debata w telewizji publicznej. Wszyscy wiemy - niektórzy boją się o tym mówić głośno - ja się nie boję, że telewizja publiczna w sprawie wyborów jest de facto sztabem wyborczym Jarosława Kaczyńskiego i dlatego dla niego było to bardzo wygodne - podkreślił premier. - Ale jak mógł skorzystać z zaproszenia na grunt neutralny, bo przecież to nie musi być jakaś inna telewizja, to może być dowolne miejsce dostępne dla wszystkich mediów - i proponujemy to od początku - to Jarosław Kaczyński boi się Bronisława Komorowskiego - dodał Tusk.

Zdaniem premiera, debata powinna się odbywać na neutralnym gruncie. - A dzisiaj - mówię o tym z przykrością - ale sztabowcy PiS-u doprowadzili do tego, że akurat telewizja publiczna nie jest takim neutralnym gruntem - uważa premier.

Tusk mówił też o ewentualnym zagrożeniu powodziowym. - Zagrożenie powodzią nie jest duże, ale musimy dmuchać na zimne. W weekend spodziewamy się dużych opadów. Najpilniejszą rzeczą jest wypłata zasiłków i pomoc poszkodowanym w powodzi - powiedział premier. Przyznał, że istnieje "pewien margines ryzyka, że poziom wody w rzekach się mocno podniesie". - Dzisiaj dyskutowaliśmy o tym, jak najskuteczniej odbudować tzw. rezerwę powodziową na zbiornikach, żeby mogły przyjąć maksymalną ilość wody. W porównaniu do sytuacji przed drugą falą, jest tej rezerwy powodziowej, czyli miejsca w zbiornikach, o ok. 100 mln m3 więcej - ocenił Tusk. Dodał, że wkrótce rozpocznie się pomoc osobom z terenów, na których wystąpiły osuwiska. Te projekty ocenił jako najbardziej skomplikowane, gdyż są one związane z przenoszeniem całych osad w inne miejsca.

- Pod koniec tygodnia powinienem pojechać do jednego z tych miejsc, na południu kraju, gdzie zdarzyły się te najbardziej dramatyczne rzeczy jak osuwiska, żeby ostatecznie z mieszkańcami przedyskutować model pomocy. Podobnie rzecz ma się z Sandomierzem czy Wilkowem, choć tam jeszcze odbudowa nie jest możliwa, ponieważ woda wciąż tam stoi - mówił premier. Dodał, że coraz więcej ludzi decyduje, że chce zamieszkać w innym miejscu - w takich sytuacjach rząd będzie finansować zakup mieszkań, jeśli obecne nie nadaje się do ponownego zasiedlenia.

- Kończyny szacowanie strat, w ciągu kilku dni Komisja Europejska otrzyma od nas taki wstępny - ale kompletny - rachunek strat, żebyśmy mogli wystąpić o tę nieodpłatną pomoc z UE - zapowiedział Tusk.

PAP, arb