Prywatna służba zdrowia - zło ponad podziałami

Prywatna służba zdrowia - zło ponad podziałami

Dodano:   /  Zmieniono: 
Jarosław Kaczyński ma przeprosić Bronisława Komorowskiego za to, że zasugerował iż kandydat PO chce prywatnej służby zdrowia. To oczywiście według PiS-owskiej retoryki miałoby oznaczać, że niezamożny Polak byłby pozbawiony ochrony zdrowia.
Kolejny raz mam wrażenie, że politycy poszczególnych partii traktują swoich wyborców jak idiotów. Uproszczenie na zasadzie prywatna służba zdrowia równa się opieka zdrowotna tylko dla tych o zasobnym portfelu, a publiczna - dla wszystkich, aż nadto obraża inteligencję przeciętnego Polaka. Bo służba zdrowia nie jest dla wszystkich już od dawna - nie pracujesz, nie masz ubezpieczenia zdrowotnego - zasada znana chyba najlepiej bezrobotnym i zatrudnianym na umowę zlecenie czy o dzieło.

Darmowa służba zdrowia to mit. Biorąc pod uwagę, że średnia pensja krajowa to 3165 zł, a składka zdrowotna wynosi 9 proc., rocznie wydajemy na służbę zdrowia 3418 zł. Posłowie chcieliby, żebyśmy wydawali jeszcze więcej, bo 12 proc., czyli średnio ponad 4500 zł. Taka decyzja wydaję się być nieunikniona, jeżeli ktoś na poważnie myśli o oddłużeniu szpitali i podwyższeniu standardów leczenia.

Wygląda na to, że innego wyjścia nie ma, kiedy nieszczęsna prywatyzacja odpada w przedbiegach, bo źle wygląda w PR. I nawet dobry przykład dentystów nam nie pomoże.


Piotr Kalsztyn