Komentując wybory prezydenckie w Polsce wiceszefowa MSZ Niemiec Cornelia Pieper postąpiła bardziej niż lekkomyślnie - ocenił niemiecki dziennik "Die Welt". Chodzi o wypowiedź Pieper, że Polska zadecyduje w drugiej turze wyborów prezydenckich o swej dalszej drodze w UE. "Albo Polska opowie się za powrotem na polityczne ubocze, albo pozostanie motorem reform i będzie kroczyć drogą do strefy euro" - oceniła polityk.
W komentarzu gazeta nazywa Pieper, która jest również koordynatorką rządu ds. współpracy z Polską, "słonicą w składzie porcelany".
"Do mocnych i pięknych stron integracji europejskiej należy surowy dyplomatyczny obyczaj niemieszania się w sprawy innych europejskich państw. Wzajemnej krytyki nie wyrażano publicznie - nie licząc kilku niechlubnych wyjątków. To stworzyło znaczny kapitał zaufania" - pisze "Welt".
Zdaniem gazety Cornelia Pieper, ostrzegając, że w drugiej turze wyborów prezydenckich Polska decyduje o swej dalszej drodze w UE, zachowała się tymczasem tak, "jakby Europa była jedną areną wyborczą, w której wszystkim wolno się mieszać".
"Ma wszelkie prawo życzyć liberalnemu konserwatyście Bronisławowi Komorowskiemu. Jednak jako pełnomocnik rządu ds. Polski - którym na całe nieszczęście jest - nie ma prawa niemal grożąc palcem wyrażać tego życzenia publicznie, co w tym wypadku oznacza zajęcie stanowiska przez rząd. Narusza przez to dyplomatyczne obyczaje i szkodzi swemu krajowi" - ocenił dziennik.
Jak dodaje, właśnie Pieper powinna wiedzieć, jaki historyczny ciężar spoczywa na stosunkach polsko-niemieckich oraz że pouczenia z Niemiec są ostatnią rzeczą, której może potrzebować Polska.
Według "Welta" swoją wypowiedzią pani wiceminister dostarczyła Jarosławowi Kaczyńskiemu tematu kampanii wyborczej.
Gazeta zarzuca też Pieper, że nie dostrzega rzeczywistego stanu rzeczy.
"Ten, kto uważa, że musi upominać dosyć wyrobioną już Polskę, nie dostrzega tego, że kraj ten nie jest już chwiejnym nowicjuszem w UE, o którego przyszłość muszą się martwić z ojcowską i matczyną troską doświadczeni starzy członkowie Unii. Polska jest silnym, pewnym siebie krajem, który uporządkował swoją gospodarkę i sferę socjalną lepiej niż my Niemcy. Od dawna zamierza też przyjąć ważna rolę pomostu między zachodnia Europą a Rosją. Ta Polska nie potrzebuje niemieckiego maternalizmu. (Szef MSZ) Guido Westerwelle nie może milczeć w tej sprawie" - podkreśla "Welt".
W poniedziałek w Berlinie na spotkaniu z grupą dziennikarzy Pieper powiedziała, że Polska zadecyduje w drugiej turze wyborów prezydenckich o swej dalszej drodze w UE.
"Albo Polska opowie się za powrotem na polityczne ubocze, albo pozostanie motorem reform i będzie kroczyć drogą do strefy euro" - oceniła polityk. Jej zdaniem dopiero teraz kampania wyborcza w Polsce rozpocznie się na dobre. Pieper przyznała też, że nie jest przekonana, iż kandydat PiS Jarosław Kaczyński prowadziłby jako prezydent proeuropejski kurs, jak zapowiadał w kampanii wyborczej.
W odrębnym artykule "Die Welt" pisze w środę, że wypowiedź Pieper to jedna ze spraw, która rodzi pytanie o profesjonalizm niemieckiej polityki zagranicznej, prowadzonej przez liberała Guido Westerwelle.
Gazeta przypomina też o niedawnym zgrzycie w stosunkach Niemiec z Izraelem; w sobotę minister do spraw pomocy rozwojowej Dirk Niebel, również liberał, nie został wpuszczony przez Izrael do Strefy Gazy. Zirytowany zarzucił władzom izraelskim "poważny błąd z punktu widzenia polityki zagranicznej".
PAP, im
"Do mocnych i pięknych stron integracji europejskiej należy surowy dyplomatyczny obyczaj niemieszania się w sprawy innych europejskich państw. Wzajemnej krytyki nie wyrażano publicznie - nie licząc kilku niechlubnych wyjątków. To stworzyło znaczny kapitał zaufania" - pisze "Welt".
Zdaniem gazety Cornelia Pieper, ostrzegając, że w drugiej turze wyborów prezydenckich Polska decyduje o swej dalszej drodze w UE, zachowała się tymczasem tak, "jakby Europa była jedną areną wyborczą, w której wszystkim wolno się mieszać".
"Ma wszelkie prawo życzyć liberalnemu konserwatyście Bronisławowi Komorowskiemu. Jednak jako pełnomocnik rządu ds. Polski - którym na całe nieszczęście jest - nie ma prawa niemal grożąc palcem wyrażać tego życzenia publicznie, co w tym wypadku oznacza zajęcie stanowiska przez rząd. Narusza przez to dyplomatyczne obyczaje i szkodzi swemu krajowi" - ocenił dziennik.
Jak dodaje, właśnie Pieper powinna wiedzieć, jaki historyczny ciężar spoczywa na stosunkach polsko-niemieckich oraz że pouczenia z Niemiec są ostatnią rzeczą, której może potrzebować Polska.
Według "Welta" swoją wypowiedzią pani wiceminister dostarczyła Jarosławowi Kaczyńskiemu tematu kampanii wyborczej.
Gazeta zarzuca też Pieper, że nie dostrzega rzeczywistego stanu rzeczy.
"Ten, kto uważa, że musi upominać dosyć wyrobioną już Polskę, nie dostrzega tego, że kraj ten nie jest już chwiejnym nowicjuszem w UE, o którego przyszłość muszą się martwić z ojcowską i matczyną troską doświadczeni starzy członkowie Unii. Polska jest silnym, pewnym siebie krajem, który uporządkował swoją gospodarkę i sferę socjalną lepiej niż my Niemcy. Od dawna zamierza też przyjąć ważna rolę pomostu między zachodnia Europą a Rosją. Ta Polska nie potrzebuje niemieckiego maternalizmu. (Szef MSZ) Guido Westerwelle nie może milczeć w tej sprawie" - podkreśla "Welt".
W poniedziałek w Berlinie na spotkaniu z grupą dziennikarzy Pieper powiedziała, że Polska zadecyduje w drugiej turze wyborów prezydenckich o swej dalszej drodze w UE.
"Albo Polska opowie się za powrotem na polityczne ubocze, albo pozostanie motorem reform i będzie kroczyć drogą do strefy euro" - oceniła polityk. Jej zdaniem dopiero teraz kampania wyborcza w Polsce rozpocznie się na dobre. Pieper przyznała też, że nie jest przekonana, iż kandydat PiS Jarosław Kaczyński prowadziłby jako prezydent proeuropejski kurs, jak zapowiadał w kampanii wyborczej.
W odrębnym artykule "Die Welt" pisze w środę, że wypowiedź Pieper to jedna ze spraw, która rodzi pytanie o profesjonalizm niemieckiej polityki zagranicznej, prowadzonej przez liberała Guido Westerwelle.
Gazeta przypomina też o niedawnym zgrzycie w stosunkach Niemiec z Izraelem; w sobotę minister do spraw pomocy rozwojowej Dirk Niebel, również liberał, nie został wpuszczony przez Izrael do Strefy Gazy. Zirytowany zarzucił władzom izraelskim "poważny błąd z punktu widzenia polityki zagranicznej".
PAP, im